............

środa, 22 lutego 2012

P jak PELENAI czyli POPIÓŁ.....


Labas Rytas!

Po ostatnim liście oberwałam nieco…porównano mnie do złego ptaka, co swe gniazdo kala… :(

Nie było to moim zamiarem-zapewniam!

Samo porównanie mnie z ,,niebieskim ptakiem'', dosyć trafne i udane, bo orłem rzeczywiście nigdy nie byłam i nie będę w żadnej dziedzinie…Ot fruwam sobie i też niezbyt wysoko…Pokutować będę! O tak! i o tym już za chwilę!

 Życie płynie swoim odwiecznym rytmem…. Po wczorajszej śnieżycy, niebo zawstydzone i ciche….

Po dobrze przespanej nocy nastaje rześki ( dla niektórych ) poranek…

Z uwagi na niskie ciśnienie i ogólną ,,niesprawność poranną’’, mój intelekt budzi się zawsze ostatni…,to znaczy,: ciało teoretycznie już  funkcjonuje, nogi i ręce wykonują automatyczne i wyuczone zadania, ale proces rozumowania jest zdecydowanie utrudniony.…Gdy jestem ,,ciężko ranna’’, z wyglądu przypominam pijanego ślimaka lub wigilijnego karpia ,snuję się po domu, odbijam od sprzętów i usiłuję sobie przypomnieć kim jestem i co robię w tym miejscu, na tej obcej planecie ?!!

Po wypiciu aromatycznej kawy i włączeniu muzyki, powoli odzyskuję kondycję! Już jest szansa, że za godzinkę lub dwie stanę się ponownie istotą myślącą …,ale zawsze okupione jest to okrutnym wysiłkiem !

Każdego ranka uświadamiam sobie, że moje życie to walka. Bój ze swoją słabością i ułomnością!

Jak cudownie, że żyję, oddycham, poruszam się! Przecież to wcale nie jest oczywiste i nikt nam nie zagwarantuje, że tak będzie zawsze!

Dziękuję Bogu za CUD ŻYCIA i zawstydzona swoim rozmemłaniem, postanawiam nie zmarnować tego, co JEST MI DANE!

Kiedyś jakiś filozof chrześcijański napisał, że nowy dzień jest jak  NOWE, CZYSTE I PIĘKNE UBRANIE….naszym zadaniem jest chodzić w tym ubraniu do wieczora i nie SPLAMIĆ GO!

Mnie ten przykład trochę zasmuca ,bo budzi niezbyt miłe wspomnienia z dzieciństwa….

Moja Mama była wówczas bardzo chora i leżała w szpitalu,( jak pamiętacie, ja byłam najmłodsza z 4 dzieci,) miałam 5 lat i oddano mnie ,,na przechowanie ‘’do Babci.

Ponieważ Babcia, kojarzyła mi się z dyscypliną, czystością i surowością, to pobyt u niej był dla mnie trudną sztuką przetrwania, a dla niej zapewne też ogromnym stresem.

Ona bardzo się starała, aby niczego mi nie brakowało, była troskliwa i opiekuńcza a ja ,,wyłam nocami’’, że chcę do dooomu, do Maaaamyyyy!

Miałam być uśmiechnięta, grzeczna i CZYSTA, miałam nie bałaganić, nie włazić na trzepak z chłopakami-(bo to wstyd ,bo tak dziewczynki nie robią!) i miałam …spacerować po podwórku w ślicznej, bladoróżowej sukience, białych skarpetkach i sandałach. Babcia czesała mnie w dwa warkocze i wplatała moje ulubione czerwone kokardy.

Podczas tego strojenia, spoglądałam na  swoje odbicie w babcinej toaletce i marszcząc czoło, nadziwić się nie mogłam ,jak szybko z rozczochranego trolla ,przemieniam się w małą księżniczkę. Kochana Babcia napominała mnie: nie wierć się…nie płacz i nie marszcz tak czoła, bo już ci tak zostanie! Jeśli chodzi o czoło, to miała stuprocentową rację!....od tego codziennego dziwienia się otaczającym mnie światem, bardzo szybko zrobiły mi się tam zmarszczki i wyobraźcie sobie, że… są tam nadal! J

Wracając jednak do CZYSTEGO UBRANIA!

To właśnie był najboleśniejszy temat naszych rozmów.

Sukienka księżniczki, którą tak lubiła moja Babcia i jej sąsiadki,( Mario, twoja wnuczka wygląda jak różowy motylek!) i ,w której ja sama wyglądałam tak pięknie i czułam się zupełnie kimś innym niż byłam…te bladoróżowe skrzydła motyla, wkrótce po wyjściu z domu,( zapewne za sprawą jakiejś złej wróżki!!!) zamieniały się w brudną, wygniecioną szmatę! Przecież ja tylko chwilkę bawiłam się w piasku, a na trzepaku to najwyżej dwa fikołki….Babciu! ja nie wiem jak to się stało!!!!! już nie będę!- obiecywałam , wierząc święcie, że danego słowa dotrzymam! Jednak ani moje obietnice ani moja wiara nic a nic nie pomagały. Każdy powrót z podwórka kończył się bolesnymi wyrzutami i łzami.

Kiedyś nawet wpadłam na genialny pomysł, aby białe skarpetki i sukieneczkę zdjąć i powiesić na gałęzi, a po zabawie nałożyć ponownie…Niestety, plan mój okazał się katastrofą i wielkim skandalem!Następnego dnia mogłam jedynie patrzeć przez okno, jak inne dzieci bawią się radośnie i brudzą…i pokazują mi język!

Gdy przychodziły do Babci jej przyjaciółki, słyszałam jak po cichu skarży się na mnie i narzeka, że dłużej z ,,takim dzieckiem’’ nie wytrzyma…nie ma z nią spokoju, ani w dzień, ani w nocy! Zasiusiała mi nowa pościel,płacze , krzyczy przez sen, zgrzyta zębami :(  ,,już łatwiej byłoby chyba z chłopakiem niż z tą małą beksą!’’

Biedna Babcia!

Szybko zrozumiałam, że i ja i Babcia chcemy dobrze i bardzo się staramy! Jeśli ktoś jest tutaj winny to z pewnością ta okropna czysta i wyprasowana, różowa sukienka!

Poprosiłam więc grzecznie bym mogła ubierać się w swoje stare, podwórkowe ubrania, przywiezione z domu. Babcia spojrzała na mnie zdumiona: ,,Jesteś u mnie i masz wyglądać JAK CZŁOWIEK, rozumiesz ?” ……..Dyskusje były zbyteczne.

Dziś rozumiem, że zależało jej na opinii sąsiadek. Cóż by powiedziały, gdybym wyglądała jak kloszard obok mojej czystej, pachnącej, eleganckiej Babci? Po drugie, chciała mnie ucywilizować i nauczyć manier. Uważała, że jestem małym dzikusem i nie potrafię się zachować. Pewnie miała dużo racji,….niestety!.:(

Rozumiecie jednak teraz, dlaczego NIESKAZITELNIE CZYSTE UBRANIE I JASNE SUKIENECZKI budzą we mnie lęk i poczucie zagrożenia?

W takim PRZEBRANIU czuję się zniewolona i ograniczona….W ubraniu czy bez, chcemy być przede wszystkim… sobą!

Wyznam więc, szczerze, że jeśli chodzi o wygląd i stroje, to rzadko wyglądam JAK CZŁOWIEK i z pewnością typowej księżniczki, nie przypominam…(nad czym też czasem ubolewam, ale nic na to nie poradzę…L)

Mężczyźni jak wiecie KOCHAJĄ  KSIĘŻNICZKI , bo przy księżniczce, nawet świniopas może poczuć się KSIĘCIEM.!

Zdecydowanie nie interesuje mnie jednak taki układ, bo mężczyznę wolę jednak  podziwiać i szanować ,niż patrzeć na niego z litością.

Mam nadzieję, że dzisiejszego listu nie czytają mężczyźni .Zdradzę więc moim znajomym Paniom pewną tajemnicę: Mężczyzna rodzi się wojownikiem i rycerzem i każdy z nich ma szansę, aby  zostać Księciem.

 Każdy z nich w dzieciństwie marzy o zabijaniu smoków i uwalnianiu Kopciuszków lub ratowaniu Księżniczek.

Dlaczego więc tak wielu z nich porzuca te marzenia i zamienia się w pluszowe misie ?

Może to my kobiety, mamy w tym swój udział?

Mieszkając jeszcze w Olsztynie, często widziałam w autobusie ,jak mama lub babcia sadzała swojego wnuka na fotelu, a sama stała obok z siatami i tornistrem. Wnusio zajadał sobie pączka, gapiąc się w okno, a babunia spoglądała na niego z dumą: jak pięknie jej wnuk, je tego pączka i jak pięknie siedzi!!!… niczym król na tronie!

Jak synek dorasta i chciałby jednak zostać dzielnym rycerzem, i jakąś księżniczkę ,,wyrwać’’ to mu zaraz mama ,babcia i dobre ciocie wytłumaczą, że wcale nie warto, bo dziewczyny wokół  są złe, okropne i tylko skrzywdzą ,,biednego królewicza’’

Mamusie robią kanapki swoim DOROSŁYM  synkom i przynoszą kapcie. Niech tylko zawsze on ,synek ukochany, przy mamusi zostanie i niech mamusię wiecznie kocha....

Hmm….Jak i kiedy więc mogą nauczyć się młodzi mężczyźni, co to znaczy być RYCERZEM?



Kobiety, które żyją w bardziej lub mniej szczęśliwym związku, także swoim mężczyznom nie ułatwiają drogi do RYCERSTWA.

Zauważyłam, że podstawowy ,,problem’’ jaki mamy, my kobiety XXI wieku to przeświadczenie, o naszej SILE I NIEZALEŻNOŚCI.

Teraz bajka o księżniczce i rycerzu, wygląda zwykle tak: Przyjeżdża zdyszany rycerz na koniu i biegnie z oszczepem na ratunek, a widzi, że DUMNA I DZIELNA księżniczka już  smocze głowy obcięła i na rożnie przypieka, papierosa skręca i przez zęby cedzi: no toś się pośpieszył ciamajdo!JA SAMA GADZINĘ ZABIŁAM!

On głowę spuszcza, oszczep wyrzuca i kurcząc się w sobie,pyta: ,,a obiadek ,o której będzie?’’



Sprytna i Mądra księżniczka jednocześnie, SILNA JEST ( dla siebie)i SŁABA( dla niego) !

Na Rycerza cierpliwie poczeka i pozwoli mu smoka zgładzić! Gdy on dumny i niezwyciężony,to ona   mu ręce na szyję zarzuci i krzyknie z podziwem-CO JA BYM BEZ CIEBIE?????

Jak się domyślacie, nie chodzi tu o szczegóły, lecz o całokształt!
(Czasem smokiem jest przepalona żarówka,cieknący kran lub zepsuta spłuczka....:))

Mężczyzna z natury jest wojowniczy i  silny, chce być silny i będzie silny, o ile… kobieta mu na to pozwoli.!

To samo z  jego mądrością, zaradnością i troskliwością……



Oczywiście, podobnie i każda kobieta rodzi się księżniczką i będzie nią, o ile spotka Rycerza, który w niej… Księżniczkę rozpozna !
Jeśli on jej patrząc w oczy wyzna,że nie zna cudowniejszej od niej istoty,to jej natychmiast skrzydła wyrosną i unosić się będzie odtąd nad ziemią,nawet jeśli akurat walczy z nadwagą... :) Czasem tylko sfrunie na chwilę by mu gorącej herbaty zaparzyć, lub upiec ulubione ciasteczko! :)

Cóż...Znam wiele cudownych Księżniczek, które myślały ,że spotkały Księcia ,a on okazał się (?)zwykłym Świniopasem…ale znam też Rycerzy, którzy myśleli, że uratowali Księżniczki, a te okazały się (?) …Smoczycami!

Może byli tacy od początku, a może... zmienili się z naszej winy?



Życie  jest szalenie skomplikowane i nawet bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie!

ŻYCIE WE DWOJE TO PODWÓJNA KOMPLIKACJA!!!!

Ile czasem trzeba mądrości, cierpliwości , taktu i dyplomacji, aby nawet w złości…powiedzieć coś budującego a nie powiedzieć tego co rujnuje i niszczy….



Trudne? Jasne, że trudne…..z własnego doświadczenia wiem, że szansą na zwycięstwo ze SMOKIEM jest tylko wspólne działanie. Dzielny Rycerz walczy , a Księżniczka wspiera go i opatruje rany!

Czasem Książę lub Księżniczka ,zmęczeni poszukiwaniami lub rozczarowani życiowymi wyborami postanawiają być sami. Tak też bywa…Nie muszą jednak być SAMOTNI? Mają więcej czasu na spotkania z Przyjaciółmi, na rozwijanie swoich pasji i talentów, na czytanie, malowanie, wędrowanie itp….Jedna z moich znajomych tak właśnie żyje od lat i bardzo sobie swoją sytuację chwali…

Inni są w rozterce….Lepiej być razem czy osobno???



Pewien młody człowiek ,pełen wątpliwości i lęku spytał Rabina czy powinien się żenić.?

COKOLWIEK ZROBISZ, BĘDZIESZ ŻAŁOWAĆ!- odpowiedział mu mądry Rabin.



Z kimkolwiek żyjemy, z kimkolwiek jesteśmy-zawsze też przede wszystkim jesteśmy z samym sobą !.

Trzeba więc chyba najpierw poznać, zrozumieć i polubić siebie.!

Gdy wiemy co jest dla nas ważne i dlaczego, to łatwiej zaakceptujemy, że ten drugi człowiek też ma swoje plany, cele i pragnienia.

Cudownie, gdy priorytety są podobne…To bardzo ułatwia porozumienie…ale cała reszta, to suwerenność i bogactwo partnera.

Gdybyśmy tylko zechcieli mniej pracować nad innymi, a więcej nad sobą??? J



Temat ,który dziś poruszam ,wiąże się z dzisiejszą datą: zarówno w Polsce, jak  i na Litwie, ŚRODA POPIELCOWA.

Jeszcze wczoraj cała Litwa pachniała BLINAMI!

Taka jest tutaj tradycja, ma to symbolizować przepędzanie zimy i początek postu.

Wesołość spotyka się z powagą. Stare ludowe i pogańskie tradycje, splatają się z chrześcijaństwem. Wczoraj jadłam wspaniałe, tłuste bliny z jeszcze tłustszą litewską śmietaną i wędzonym łososiem….Potem wracając ośnieżoną drogą do domu, spotkałam dwie dziewczynki zabawnie przebrane i umalowane, które chodzą od domu do domu, śpiewają wesołe przyśpiewki i zbierają do koszyczków pieniądze lub słodycze.

Dzisiaj już po blinach unosi się tylko kuszący zapach a rzeczywistością jest POKUTA I SKRUCHA!

Ja także postanowiłam zrobić rachunek sumienia….

Robię to przed każdym Szabatem, ale jeszcze raz na pewno nie zaszkodzi!:)

Uff….choć tak bardzo się staram, to wyniki wciąż poniżej średniej!… Szansa na niebo znikoma!....uczynki, myśli, zaniedbania…ach, moja sukieneczka znowu cała w piachu!

Cała nadzieja w  Dobroci i Miłosierdziu tego, który zatroszczył się nawet o skrzydła motyla! :)

OBY POMAGAŁ  NAM ODRODZAĆ SIĘ Z POPIOŁÓW, KAŻDEGO DNIA NA NOWO!



Pozdrawiam serdecznie!

…. a dziś szczególnie Dzielnych Rycerzy i Cudowne Księżniczki w Polsce i na Litwie!!!!!





PS…List rozpoczęłam rankiem…(.potem zwabiły mnie farby i płótno…)..a kończę po południu! Stąd moje poranne powitanie o godzinie 14, zapewne nieco Was zdziwiło?

J










2 komentarze:

  1. Witam, trafiłam tu zawiłymi ścieżkami, a skusiło mnie Kowno. Byłam w tym mieście zaledwie kilka razy po kilka godzin, ale starczyło by się nim zachwycić i zauroczyć. Mam nadzieję, że wiosną również je odwiedzę. Pozdrawiam z mokrego Olsztyna :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja byc mezczyzna i ja przeczytac ten tekst - mnie nie byc przykro :)bo ja zabic wiele,wiele smokow i uwolnic tyle samo ksiezniczek - teraz nie byc pluszakiem.

    OdpowiedzUsuń