............

czwartek, 26 stycznia 2012

Mamo,zostałam kominiarzem!


Laba Diena!
Dzień Dobry!.....
Chciałam dziś rozpocząć mój ..litewski alfabet'' opisując Wam kolejno najważniejsze i najzabawniejsze spostrzeżenia,ale......życie samo podyktowało treść tego listu.....
Dla mnie ten poranek rozpoczął się b ciekawie...
Już wczoraj kiepsko paliło się w piecu i najpierw podejrzewałam ,że być może to tylko krótkotrwałe zakłócenia spowodowane zmianą pogody...Tym razem mój optymizm okazał się nieuzasadniony....Kopciło coraz intensywniej...Dziś rano więc nie pozostało mi nic innego jak zajrzeć do ,,piekielnych czeluści'' komina...Tak,tak...Nie uwierzycie,ale kiedyś moja Mama wyznała mi,że jako dziecko pragnęła zostać ....kominiarzem! Podobały jej się mundury,błyszczące guziki i te wszystkie tajemnicze narzędzia,cylinder i białe na tle czarnej twarzy zęby uśmiechniętych kominiarzy.Nade wszystko jednak ich umiejętność i przywilej chodzenia po dachach...Pociągający zapewne był też przesąd iż kominiarz przynosi ludziom szczęście! Teraz juz wiem,że to prawda...Mnie też kominiarz przyniósłby zapewne szczęście gdyby się dziś pojawił!!!
Jednak ponieważ z natury jestem dosyć odważna jesli chodzi o nowe wyzwania,więc uznałam naiwnie,że w końcu to nic trudnego wygarnąć  odrobinę sadzy z komina i to przecież wcale nie jest najgorsza praca,którą musi wykonywać kobieta.Mogłabym podać Wam tutaj całą listę niezbyt przyjemnych zajęć,które z niechęcią, ale jednak  wykonuję....
 Kominiarska sprawność wydała mi się bardzo intrygująca i zabawna a do całej akcji świetnie się przygotowałam.Trochę rozczarowała mnie informacja,że do komina na dachu zaglądać mi nie wolno a wystarczy jeśli wygrzebię sadzę i popiół zza tajemniczych  żelaznych  drzwiczek na ścianie w łazience...Phiii!!!!!też mi zadanie!??Przyniosłam wiaderko,łopatkę,worek foliowy i ...okulary ,które zresztą okazały się bardzo przydatne. Po uchyleniu owych drzwiczek....stałam się innym człowiekiem! Przypominacie sobie tekst z ,,Misia'' S.Bareji  ,,kiedyś ja też byłem murzynem  " ?     No właśnie...teraz i ja mogę to nareszcie powiedzieć!!!!                                                              Wspomniałam Wam przedtem o okularach?...ychy...dzięki temu,że je przezornie nałożyłam ,kiedy z otwartych drzwiczek  buchnął nagle ten szatański proch zwany pieszczotliwie sadzą...czarny pył nie wsypał mi się do oczu i mogę swobodnie pisać ten list! Szkoda tylko ,że nie mogliście tego zobaczyć. Mój widok poprawił by Wam nastrój na długie lata! cha,cha!                
Mamo, byłabyś bardzo dumna i szczęśliwa widząc jak Twoja dzielna córka wynurza się niczym Feniks z popiołów!!!!Cudowne uczucie!!!!Zapewniam i gorąco polecam!
W takich chwilach czuję się wolna i radosna jak małe dziecko taplające się w kałuży....Skoro już mam włosy,nos i usta pełne sadzy,to dlaczego oszczędzać ręce?Foliowa rękawiczka podarła się natychmiast, a trzeba było przecież wygarnąć ,,odrobinkę ,,sadzy, która nadal pozostała w kominie.No to mu wygarnęłam, a jakże!!!!Dumna ze swojej nowej sprawności i koloru skóry,mimo żałosnego stanu łazienki...wszystko pokryte warstwą popiołu i sadzy....radośnie zeszłam do piwnicy,aby rozpalic w piecu.Tu czas na kolejną tym razem patriotyczno-filozoficzną refleksję....Będąc w Polsce zawsze kupuję sporo różnych gazet i czasopism...Niektóre przechowuję,innymi  hmm...wzniecam ogień!Tak więc stoję zawsze pochylona nad gazetą i jeszcze raz przeglądam uważnie jej zawartość...stąd te okulary na nosie! :) Jestem czasem okrutnym i beznamiętnym cenzorem....Niczym kat,szarpię,wyrywam,gniotę i podpalam....Czasem jednak ręka mi zadrży i wyrok zostaje odroczony...Pieszczotliwie zgniecioną stronę prostuję i czule wygładzam...a to temat interesujący a to autor lubiany...i jak mogłabym spać potem spokojnie mając na sumieniu taka egzekucję?.Dzisiaj więc bylo podobnie...Wpadł mi w ręce artykuł z GW ,,Kościół?nie,dziekuję!''...Jeszcze raz przeczytam,jeszcze raz przemyślę...wiele tam kontrowersyjnych problemów i pytań,które sama sobie często zadaję....np. nauczanie religii w szkołach....itp....
W końcu jednak znalazłam jakąś stronę o sporcie futbolowym...i przepraszam wszystkich ,,zapalonych,,kibiców,ale mimo zapewne fascynujących komentarzy i tabel,zupełnie spokojnie wrzuciłam ją do pieca...
Dorzuciłam też zaraz drewna i kilka kawałków węgla aby starczyło na dłużej...Niestety....Może to sprawiła treść artykułów...bo jak wiadomo ,,nasi piłkarze,, ani do pracy ani do zwycięstw się nie palą....Tak czy inaczej ...kopci się jednak dalej...Mamo! Przepraszam,ale chyba firmy kominiarskiej na Litwie nie założę-a już sie cieszyłam ,że znalazłam sposób na świetny,dochodowy biznes!!!!       Niestety ciągle się kopci, a gdy sie kopci to wietrzę aby się nie udusić dymem...a gdy wietrzę to tlenu przybywa lecz ciepła ubywa....więc znów idę do piwnicy aby opału dorzucić...i znów bardziej się kopci...i znów okna otwieram....i  w domu już pięknie pachnie wędzarnią....i ja także zaczynam przypominać wędzoną śliwkę,którą tak lubię,owszem....ale powoli tracę mój naiwny optymizm i spowita w kłęby dymu,kaszląc i sadzę z ubrania strzepując modlę się żarliwie o kominiarski cud nad Niemnem!!!!!!


Tak,na marginesie.... polscy piłkarze a jeszcze bardziej polscy kibice są tutaj w Kownie hmm....niestety bardzo...znani! W ubiegłym roku po ich ,,pamiętnej,,wizycie,piękny stadion w Kownie został kompletnie zdewastowany....Pamiętam jak mi było wstyd i jak byłam rozgoryczona bezsilnością polskich władz wobec takiego przejawu brutalności,agresji i bandytyzmu ,,kiboli''....Na żaden więc polsko-litewski mecz raczej się nie wybiorę....                                                         Zdecydowanie przyjemniej i bezpieczniej posiedzieć w parku nad ruczajem,gdzie młody A.Mickiewicz się przechadzał i o swej miłości do litewskiej ojczyzny oraz urodziwych Litwinek strofy ukladał....ale o tym w kolejnym liście....pozdrawiam serdecznie!

2 komentarze:

  1. A ja już myślałem,że utkwiłaś gdzieś miedzy wylotem komina a paleniskiem :) takie przypadki się zdarzały zwłaszcza św. Mikołajom - wiem, że nie z takimi intencjami ingerowałaś w tą mroczna czeluść ale będąc już w środku...można odkryć nowe powołanie - skoro kominiarskie nie za bardzo Ci wyszło :) Podziwiam Twą determinacje - jesteś jak nasza "kobieta pracująca - żadnej pracy się nie boje" - brawa dla Ciebie - wyszłaś cało i jeszcze pięknie piszesz o tej przygodzie!
    Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...tak,tak...jestem!...brudna,okopcona,uwędzona,ale przecież cała i zdrowa! :)....walczę nadal...okazuje się,że niezła ze mnie zadymiara....w sumie nie trzeba było tego nawet sprawdzać i udowadniać,ale cóż....Na szczęście odczuwam ,,globalne ocieplenie",spowodowane chyba bieganiem po schodach do piwnicy,ale dzięki temu poprawię skutecznie swoją kondycję.Oczy mnie pieką od dymu i ...śmiechu!!!Zastanawiam się też nad wykorzystaniem tej sadzy do moich nowych czarno-białych ,,czadowych'' prac...hmm...jest nowa idea...jest inspiracja...:) pozdrawiam! :)

      Usuń