............

wtorek, 5 czerwca 2012

ZNAD NIEMNA NAD NIEMEN....czyli o trudnym powrocie z Białorusi cz.I



na Litwę ,nad NIEMEN wróciłam ZNAD NIEMNA!...


Jeszcze niedawno przechadzałam się ulicami Grodna,tak jak Eliza Orzeszkowa,autorka tej słynnej powieści...patrzyłam na jej pomnik,słuchałam opowiesci o niej i o tym jak bardzo tam była kochana i przez Białorusinów i przez Polaków i Rosjan i Żydów....
Dziś już siedzę przy mym dębowym stoliku w Kaunas,a za oknem rozkwitają dumne,różowe peonie...Słońce gdzieś
 za chmurami...nadchodzi wieczór....



2 TYGODNIE TEMU NAPISAŁAM…..




,,….Samej jeszcze trudno mi w to uwierzyć, ale jestem na Białorusi….na ziemi moich przodków….Wzruszenie radość i …spokój…Jestem w domu…Drzewa, obłoki, szmer rzeki…wszystko wydaje się dziwnie znajome…Ludzie otwarci i serdeczni…DZIEŃ DOBRY! DOBRYJ DZIEŃ! Jesteś z Polski???? witaj, witaj!!! Spotkani przypadkowo ludzie opowiadają mi swoją historię, zapraszają do swoich domów…Tyle wrażeń i tyle opowieści…jak to wszystko zapisać i utrwalić, skoro nawet zapamiętać będzie trudno…Trudno zapamiętać??? oj chyba nie, twarze ,uśmiechy, dźwięki, zapachy kotłują się w mojej głowie i nawet nocą powracają we śnie…Nigdy nie pozwolą zapomnieć…rozgościły się w moim sercu i duszy, domagają się wiersza, pieśni, obrazu…

Białoruś.. Białoruś…najpierw jednak nie biel lecz zieleń i błękit! Drzewa, łąki, pola o tej porze roku soczysto zielone i  aksamitne…a ponad polami błękit  nieba, który schodzi po słonecznej drabinie i przytula się do drewnianych domów, płotów i okiennic a potem kąpie się w pobliskiej rzece…NIEBIESKO, BŁĘKITNIE, SZAFIROWO…!

Wydaje mi się, że nawet kotom i psom sierść zbłękitniała…

Piję zimny kefir, spoglądam na nurt Tatarki, która wije się nieopodal i marzę o …błękitnych migdałach! J





W stronę białoruskiej granicy jechaliśmy z mieszanymi uczuciami. Niektórzy opowiadali mrożące krew w żyłach historie o różnych nieoczekiwanych problemach związanych z niechęcią i opieszałością celników…. Mieliśmy ze sobą b dużo bagażu, płócien, farb i innych rupieci potrzebnych na plenerze, więc drżeliśmy na myśl o rozpakowywaniu tego wszystkiego i szczegółowej kontroli, która potrwałaby pewnie kilka godzin.! Na granicy wszystko przebiegło jednak lepiej i sprawniej niż myśleliśmy! Mieliśmy znowu dużo szczęścia i dzięki pomocy Pani Konsul z Litwy, bardzo szybko i sympatycznie nas odprawiono!



Wkrótce byliśmy więc w Grodnie, gdzie czekali już na nas organizatorzy pleneru. Serdecznie powitali nas Aleksander i Irina Silvanowicz. Wraz z nimi udaliśmy się do KAROLINA, gdzie przez dwa tygodnie mamy mieszkać i wspólnie tworzyć.

Miejsce pleneru jest absolutnie niezwykłe-Stary folwark, dawna posiadłość Tyzenhausów, wskrzeszony z ruin i pieczołowicie remontowany przez nowych  właścicieli , cudownych ludzi- Pawła i Natalię Klimuk. :)



Czujemy się tutaj wręcz komfortowo. Mieszkamy w nadzwyczajnym miejscu, w świetnych warunkach, w pięknym otoczeniu, otoczeni przyrodą, zabytkami i serdecznością gospodarzy.

Pierwszego dnia miałam nawet obawy czy nie ogarnie mnie jakieś bezgraniczne lenistwo i czy będę w stanie tutaj cokolwiek stworzyć????:)

Grupa artystów ,która przyjechała tu z Litwy, Polski, Rosji i Białorusi to otwarci, serdeczni i pogodni ludzie, z którymi dobrze i miło nie tylko tworzyć, ale i spędzać wolny czas!

Jeśli nie malujemy i nie rzeźbimy to rozmawiamy, dyskutujemy, śmiejemy się lub śpiewamy. Język nie stanowi problemu ani bariery, słychać litewski, polski, rosyjski i białoruski….

Spotykamy się na posiłkach a potem każdy z nas pracuje w swojej ,,samotni’’….czasem zaglądamy do siebie w przerwie na kawę czy papierosa…

Dzień jest długi i pracowity, wieczorem czas na zasłużony odpoczynek i podsumowanie wrażeń….



Już pierwszego dnia zaczęłam szukać inspiracji w najbliższym otoczeniu i gdy tylko wypatrzyłam stos starego drewna i kawałki desek przeznaczonych na spalenie, wiedziałam od razu co chcę zrobić.


Tak jak mój białoruski dziadek i ojciec będę strugać, heblować i obrabiać drewno!!!! Oni budowali
domy, łodzie i meble a ja stworzę obiekty .które opowiedzą historie moich przodków i tej ziemi ,którą tak kochali….’’



DZIŚ WSPOMINAM …..



Przytargałam fragmenty dębowych konarów, kilka desek i sosnowe klocki z pobliskiej budowy, które pozwolono mi przejąć na własność…Szkoda, że nie miałam ze sobą odpowiednich narzędzi, dłuto, młotek i hebel zostały w domu, cały mój zestaw stolarski to nożyk do …obierania owoców i kawałek ściernego papieru.!:)

Nie było łatwo, samo szlifowanie też okazało się trudnym zadaniem…dębowy materiał twardy i oporny, jednak sosnowy klocek wynagradzał mi cały trud cudownym, żywicznym zapachem !

Po kilku godzinach widać już było pierwsze efekty! Z dumą przytulałam gładką, aromatyczną deskę J

Część drewna pomalowałam, część pozostawiłam w stanie surowym…budowałam mozolnie moją instalację, ,,NAD NIEMNEM ‘’ którą chciałam pokazać na wystawie w dniu wernisażu.

Drewniane klocki zamienią się w kolorowe domy…..

Gdy zmęczyłam się ,,stolarstwem’’ zabierałam się za malowanie obrazów…Chciałam by moje prace były związane z Białorusią nie tylko tematycznie, ale także poprzez materiał jaki użyję do ich tworzenia.


Do malowania jeziora Świteź używałam wody i piasku z jeziora…(mój obraz będzie rzeczywiście częścią tamtego miejsca…!)….Gdy powstawał tryptyk NADZIEJA, opowiadający o  dramatycznych losach białoruskich Żydów-użyłam piasku z rzeczki płynącej nieopodal folwarku, trocin, i kawałeczków drewna zebranego nieopodal synagogi w Grodnie…Stare, grube drzewo niedawno zostało ścięte ,ale wokół pnia pełno było skrawków i trocin, które skrzętnie kilka dni przedtem pozbierałam i wsunęłam do kieszeni. Teraz bardzo mi się przydały te wszystkie bezcenne  skarby!

Praca twórcza pochłaniała mnie bez reszty…czasem zapominałam nawet o jedzeniu i żal mi było odchodzić od rozpoczętej pracy…

Namalowałam i wyrzeźbiłam całkiem sporą kolekcję prac, z której tylko część zmieściła się na wystawie.



Plener na Białorusi jest już dziś tylko bardzo pięknym wspomnieniem….


Chciałabym tak wiele napisać o tym co tam przeżyłam…ale słowa nie wyrażą wzruszeń i nie opiszą serdeczności ludzi ,których dane mi było spotkać…2 tygodnie to bardzo krótki czas…zbyt krótki aby dobrze poznać ludzi i zrozumieć kraj o tak skomplikowanej i dramatycznej historii…

Staram się zawsze przeczytać jak najwięcej o miejscu, do którego się udaję…miałam więc już przed wyjazdem jako taką historyczno-teoretyczną podbudowę, ale to i tak nie zastąpi osobistego kontaktu, rozmów i barwnych opowieści poszczególnych ludzi.

Warto byłoby na pewno niektóre interesujące  historie opisać, ale bez zgody zainteresowanych uczynić tego nie mogę…może kiedyś?

Mogę więc tylko napisać o tym, czego sama doświadczyłam J


SERDECZNOŚĆ, GOŚCINNOŚĆ, UCZYNNOŚĆ, OTWARTOŚĆ…to cechy ,które kojarzyć mi się będą z Białorusinami.



Nie miałam czasu na dłuższe samotne wyprawy, ale razem z całą grupą byliśmy na wycieczce w Nowogródku, Szczuczynie i nad jeziorem Świteź…


Jezioro jest rzeczywiście niezwykłe, zachwyca nie tyle urodą ( owalny ,regularny kształt i stosunkowo płaski ,regularny ,piaszczysty brzeg) co nadzwyczajną czystością wody!

Do jeziora nie wpływa żadna a wypływa tylko jedna rzeka. Najwyraźniej tafla jeziora ukrywa podwodne, głębinowe źródło i z tego powodu woda wciąż się oczyszcza i jest przejrzysta jak kryształ!...Nad jeziorem zrobiliśmy piknik, pospacerowaliśmy malowniczym brzegiem, na którym rośnie wciąż mnóstwo starodrzewia.. niektórzy zmoczyli stopy lub popływali i wkrótce pojechaliśmy do Nowogródka, pokłonić się Mickiewiczowi.



Dworek wielkiego poety bardzo romantyczny, wokół piękny zadbany park i ogród.

Zrobiliśmy kilka pamiątkowych fotografii i ruszyliśmy zwiedzić parę ulic, cerkiew i ruiny zamczyska.Za kilka lat ,gdy skończą się remonty chodników i kamienic –Nowogródek stanie się ślicznym miasteczkiem.

W drodze do zamku niezwykły obrazek-skrajem drogi wędrowała staruszka z kozą…i kobieta i jej koza tak piękne i kolorowe, że wydawało się nam przez chwilę jakby tylko co zeszli z obrazu Chagalla. :)


Sam zamek musiał być naprawdę potężny…szkoda, że tak niewiele z niego zostało, ale trwają tam prace rekonstrukcyjne i wykopaliska archeologiczne, więc jest nadzieja ,że i tam za kilka lat zobaczymy znacznie więcej niż teraz!



…,, Nowogródek założony został po 1241 roku przez księcia litewskiego Edywiła (kunigas Erdziwiłł[1]) prawdopodobnie w miejscu wcześniejszego ruskiego grodu z XII wieku. Mendog ustanowił tu stolicę państwa litewskiego, przyjął tu chrzest i w 1253 koronował się na króla Litwy. W tym czasie wzniesiono tu warownię z umocnieniami ziemno-drewnianymi, prawdopodobnie z elementami murowanymi…( Wikipedia)


W 1314 komtur krzyżacki Heinrich von Plotzke bezskutecznie próbował zdobyć zamek. W XIV wieku zamek był wielokrotnie oblegany i niszczony w czasie najazdów krzyżackich, wojen litewsko-ruskich i waśni rodowych. W 1349 roku przed kolejnym najazdem krzyżackim mieszkańcy sami spalili miasto i zamek przed opuszczeniem miasta. Zamek rozbudował po zniszczeniach Witold w roku 1415.



Na początku XVI wieku zamek uległ zniszczeniu przez Tatarów. Odbudowany, ale z uwagi na przestarzały system obronny stracił na znaczeniu. W 1638 roku w wieży bramnej umieszczono archiwum miejskie. W 1662 zamek został zdobyty i spustoszony przez wojska moskiewskie, archiwum został o obrabowane i częściowo wywiezione. W XVIII wieku dalsze zniszczenia zamku nastąpiły w wyniku pożarów: w 1710 w czasie najazdu Szwedów i w 1751, gdy spłonęły resztki miejskiego archiwum.



Od początku XIX wieku zamek znajduje się w stanie trwałej ruiny. Zachowały się ruiny wieży kościelnej, bramnej, fragment wschodniego odcinka murów z przechodem furty (częściowo rekonstruowane w XX wieku), wały ziemne i głęboka fosa otaczająca zamek. Z zamkowej cerkwi zachowały się fundamenty……( Wikipedia)



Zamek w Nowogródku i większość zamków na Białorusi zbudowali Litwini, przez całe wieki był to przecież teren Wielkiego Księstwa Litewskiego.
 Wiele litewskich biur podróży organizuje wycieczki na Białoruś :,,Szlakiem litewskich zamków”. Niektóre budowle całkiem nieźle się zachowały i na pewno warto je zobaczyć.





Na przestrzeni VIII i IX w. na terytorium dzisiejszej Białorusi uformowały się zespoły plemion – Krywiczów, Dregowiczów i Radymiczów, które stanowią podstawę narodowości białoruskiej. W IX w. pojawiają się pierwsze księstwa – najważniejsze z nich to Księstwo Połockie, Turowskie, Pińskie i Smoleńskie.


Już w 862 r. kroniki wspominają o Połocku, dużym mieście, dorównującym pod względem zamożności Kijowowi i Nowogrodowi Pskowskiemu. W X w. rozpoczęła się chrystianizacja Słowian, zakończona jednak później, bo dopiero w XV-XVI w. Zabytki piśmiennictwa świadczą, że do wieku XIII ukształtowały się podstawy języka białoruskiego, choć ta teza kwestionowana jest przez dużą część badaczy.


 Wielkie Księstwo Litewskie w XIII-XV wieku



Przez kilkaset lat przodkowie dzisiejszych Białorusinów mieli swój udział w tworzeniu (wraz z Litwinami i Polakami) Wielkiego Księstwa Litewskiego – wbrew nazwie zamieszkanego w większości przez Słowian Wschodnich. Na państwo Witolda Wielkiego składały się m.in. takie ziemie jak Ruś Biała, Ruś Czarna („czarna” bo „pogańska” – okolice Nowogródka). Wielkie Księstwo Litewskie sięgała od Bałtyku (Żmudź) aż po Morze Czarne (Krym z okolicami). Warto zwrócić uwagę, że w niektórych anglojęzycznych publikacjach Białoruś określa się słowem „Litva” zamiast tradycyjnego określenia „Belarus” lub budzącego skojarzenia raczej z carską Rosją niż krajem między Bugiem a Dnieprem „White Russia” („polska” Litwa zaś to po angielsku „Lithuania”) – ma to podkreślić historyczny związek Białorusi z tradycją Wielkiego Księstwa Litewskiego. Język ruski (niektórzy badacze mówią o „starobiałoruskim”) był do 1699 roku językiem urzędowym Wielkiego Księstwa Litewskiego.



W 1410 r. oddziały z „Białej Rusi” brały udział w zwycięskiej walce z zakonem krzyżackim.



W wyniku unii lubelskiej z 1569 r. powstało wspólne państwo polsko-litewskie, którego Białoruś byłą częścią aż do 1795 r. Tereny białoruskie wraz z Litwą etnograficzną składały się na Wielkie Księstwo Litewskie, które posiadało niezależną od Korony armię, skarbowość oraz część ważniejszych urzędów (hetman, kanclerz). Na Białorusi obradowały sejmy Rzeczypospolitej oraz mieścił się Trybunał Litewski z siedzibami w Grodnie i Mińsku. To tutaj na tzw. sejmie grodzieńskim w 1793 r. pod dyktatem rosyjskim zatwierdzono II rozbiór Polski oraz uchwalono tzw. prawa kardynalne Rzeczypospolitej……
Na wszelki wypadek ,gdyby ktoś chciał sobie przypomnieć historię, załączyłam fragmenty artykułów z Wikipedii….

Ciąg dalszy nastąpi na pewno…i historii Białorusi rzecz jasna i mojej osobistej na tejże pięknej białoruskiej ziemi w okolicach Grodna…. :)

BĘDĄ PRZYGODY I ANEGDOTY!

Czekajcie cierpliwie…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz