Znowu pada śnieg…….ale jest już ,,bardzo ciepło’’, bo
zaledwie -10…dobra to wiadomość czy zła? Dobra! Zakrzykną tradycyjnie
optymiści. Zdecydowanie zła –mrukną pesymiści.
Jak dzisiaj jest -10 to jutro już koło zera…a jak koło zera
to odwilż…a jak odwilż to chlapa…a jak chlapa to błoto i mokre buty….a jak
mokre buty to katar…a jak katar to wiadomo: …śmierć! Tak zapewne argumentowałby
jeden z moich kolegów…Wspominałam już, że artyści to stworzenia wrażliwe i ich
egzystencja twórcza zależna jest ściśle od posiadania nieograniczonej
wyobraźni.? Właśnie…nie dziwi mnie więc wcale, że dla niektórych z nas, -10 za
oknem zwiastuje prawdziwą grozę…
Umierać oczywiście nie chcemy, bo przy całym okrucieństwie
życia, jego licznych zdradliwych pułapek i niemiłych ..zwrotów akcji’’ tak się
do niego przywiązujemy i tak je wielbimy, że gotowi jesteśmy wiele mu wybaczyć
BYLE TYLKO BYŁO!!!!
Rozmyślam tak sobie czasem o życiu moim i o życiu jako
takim…a no właśnie!!!!
Zauważyliście ,że w języku polskim rzeczownik ,,życie ”ma
rodzaj nijaki?
Strasznym to jest dla mnie odkryciem… filozoficznym!
ŻYCIE JEST NIJAKIE???!!!!
Może to naprawdę wiele tłumaczyć i wyjaśniać w dziedzinie
ludzkiej egzystencji…bo przecież podobnie jest i w innych językach…nieprawdaż? J
W j. litewskim, gdzie rzeczowniki są tylko rodzaju żeńskiego
lub męskiego. Życie -GYWYBE-pozostaje –nieokreślone…ale już GYVENIMAS jest rodzaju męskiego!?Muszę spytać Litwinów jak to jest z tym ,,dualizmem życia'' Pewnie chodzi o ,,żywot'' i ,, życie''....? hmm
Dla Polaków jest ono jednak w dalszym ciagu NIJAKIE..
Bardzo mi się to nie podoba i uważam ,że coś z tym
trzeba zrobić!
Otrzymaliśmy ŻYCIE i w znacznej mierze, sami je
kształtujemy, nadajemy mu określoną barwę, charakter, do pewnego stopnia sami
decydujemy też o jego treści.…Oczywiście na wiele rzeczy nie mamy wpływu i to
rzeczywiście dość bolesne, ale bardzo często nie wykorzystujemy wszystkich
możliwości, które są nam dane. Dlaczego ??? Nie mam pojęcia. Tak mądra nie
jestem, aby napisać Wam wyczerpującą odpowiedź. Staram się jedynie patrzeć z
boku na swoje własne zmagania i też nie do końca wszystko rozumiem…Może zresztą
nie o to chodzi by wszystko poznać wiedzieć
i rozumieć? Wraz z upływem czasu
stałam się wobec siebie bardziej wyrozumiała…już wiem, że nie zrealizuję
wszystkich moich życiowych planów, nie zmądrzeję… ( a jednak warto by było! )
nie urosnę.. ( a raczej się ,,zdepczę’’ ), nie przeczytam wszystkich książek,
nie zobaczę wszystkich upragnionych miejsc, nie namaluje wszystkich obrazów…i
co? Czy z tego powodu mam usiąść i płakać? Skądże…poczułam wielką ulgę, że
WSZYSTKIEGO ZROBIĆ NIE MUSZĘ!!!! Nie wyobrażacie sobie jaka to ogromna radość i
wolność! JAKĄ TO CUDOWNĄ WYZWALA ENERGIĘ!!!! Hurrra!...ile mam nowych pomysłów
i marzeń!.. Czy je zrealizuję? Czy są realne? Nie wiadomo…ale jak miło o tym
pomyśleć!!! :)
Gdy byłam młodą dziewczyną miałam poważny problem z
podjęciem decyzji odnośnie mojej przyszłości…Kim chciałabym zostać?
Nauczycielem, dziennikarzem, psychologiem, adwokatem, artystą? Mając 5 lat
byłam bardziej zdecydowana i stanowczo chciałam być indianinem jak moi starsi
bracia i koledzy. Nie zwracałam uwagi na krytyczne uwagi Babci, że przecież
dziewczynce nie wypada !. Zarówno chłopcom jak dziewczynkom wypadają jedynie
mleczne zęby a wszystko inne to kwestia ich odwagi i determinacji! Broniłam
więc swego prawa do strzelania z łuku, wspinania się po drzewach ( i spadania z
nich! ) i czołgania się po polach…trudno, naprawdę przykro mi Babciu-…,ale taki
wtedy miałam zawód!
Ach, jakież życie było wtedy cudownie proste!
Później jednak trzeba było porzucić indiańską profesję i
zamiast leszczynowego łuku, powiesić na plecach tornister……
Gdy po 8 latach edukacji ( o tym przy innej okazji)…pani
psycholog w poradni próbowała mi pomóc w wybraniu przyszłego zawodu, po
sprawdzeniu testów, spojrzała na mnie z troską a na moje szczere pytanie ,,do
czego ja się, proszę pani nadaję’’ odpowiedziała patrząc mi ze smutkiem w oczy …,,Idź
ty dziecko do ogólniaka, a potem się zobaczy…’’
Wiadomo, że… nic nie wiadomo! ,,.Zobaczy się ‘’ brzmiało mi
w uszach jak ,,nie mam pojęcia, do czego ty się w ogóle nadajesz!? Ach ,jestem
zgubiona, co za ból ?…moja przyszłość jawiła się jako mroczna, nierozwikłana zagadka, nawet dla mądrej i miłej pani
psycholog!!!!
Postanowiłam jednak mimo tej wielkiej niewiadomej ,żyć
dalej!
Bo jakoś tak podskórnie, czułam już wtedy to samo , co teraz
czuję i o czym też nadal,jestem całkowicie przekonana! Po dłuższej chwili
namysłu stwierdziłam radośnie: NAJBARDZIEJ NADAJĘ SIĘ DO …ŻYCIA!!!!!!!!!!!!...i
tego staram się trzymać! J
Minęły lata…(skoro czytacie ten list, to znaczy, że nadal
jestem wierna swojej zasadzie.)
Bardzo mi to pomagało
przetrwać w trudnych chwilach ….
Chciałabym abyście i wy zrozumieli, że ŻYCIE to powołanie każdego
z nas. Bez względu na okoliczności i uwarunkowania…
Spotykam czasem ludzi, którzy zupełnie o tym zapomnieli i
utkali wokół siebie kokon
,,egzystencjalnego bólu’’…na pytanie CO SŁYCHAC DOBREGO? godzinami
potrafią opowiadać o ,, ludzkiej podłości, niewdzięczności i
okrucieństwie’’….Oni sami zresztą też ,,są do niczego, i nic im w życiu nie
wyszło.. nic się nie udało i nic nie osiągnęli "! L
Ach gdyby mogli jeszcze raz…gdyby byli
młodsi…bogatsi…piękniejsi…bardziej utalentowani…jak ten…jak ta….( tu padają
nazwiska znanych ludzi) to wtedy…cho , cho ! Wtedy by wszyscy zobaczyli na co
ich stać!
Hmm…tak to już jest, że mamy jedno i niepowtarzalne NASZE ŻYCIE …z całym pakietem dodatków gratis!
Mam taki nos i nogi i dłonie, taki wzrost i tuszę, takie
zdolności i takie słabości…Jednak to ja piszę moją książkę i ja wymyślam
tytuł-a wiecie jak bardzo ważny jest tytuł ???? Jak widzę ciemnymi literami
wypisany:,,WIELCE TO SMUTNA I MDŁA HISTORIA O ZAWIŚCI I NIECHĘCI"….lub ,,NIE OCZEKUJĘ NICZEGO DOBREGO, BO W DOBRO NIE
WIERZĘ "….to uciekam w popłochu! ( Przebywanie w takiej destrukcyjnej,,bibliotece''może być groźne i zaraźliwe! )
Tytuł mojego życia.?...hmm....
Tak, to może być ciekawy eksperyment …pomyślcie przez chwilę,
jak zatytułowalibyście swoje życie?
Od tego naprawdę bardzo dużo zależy!
Mój znajomy słuchał zawsze uważnie porannego komunikatu o
warunkach biometeorologicznych…aby wiedzieć…JAK MA SIĘ POCZUĆ!?
Gdyby nawet pan z radia pomylił informacje, to mój znajomy i
tak by się do owego komunikatu psychicznie dostosował.
Wspominałam Wam już kiedyś, że Litwini jako ludzie północy,
mają szczególną skłonność do smutnej powagi a nawet depresji ? Zapewne tak!
Gdy poprosiłam kiedyś moich przyjaciół o zaśpiewanie jakiejś
miłej piosenki, to usłyszałam piękną, ale rozdzierającą serce balladę…Kolejne z
listy ,,ulubionych’’ były podobne ….nawet piosenka o małej ,ślicznej biedronce kończy się tragicznie!
Spytani o powód takiego właśnie repertuaru, koledzy zgodnie
odrzekli: noo.. życie takie!
Taaaak! Lubię jednak powiedzenie, które kiedyś usłyszałam, (
a może wymyślił je mój dowcipny anioł ? ) WESOŁO MOŻE NIE JEST, ALE ZA TO JAK
ŚMIESZNIE!!!
W myśl tego właśnie hasła, założyliśmy więc ostatnio taką
małą, nieformalna grupę wsparcia z moimi polskimi i litewskimi przyjaciółmi na
internetowym portalu.
Wysyłamy sobie zabawne fotografie, komentarze i satyryczne
rysunki! Okazuje się, że to działa znakomicie i jest skuteczną bronią w walce z
zimową melancholią! Gorąco taką formę polecam! Skuteczniejsza nawet niż kanapka z
czosnkiem i herbata z imbirem!
Wczoraj oznajmiłam moim litewskim Przyjaciołom ,że obchodzę TU BISZWAT -czyli Noworoczne Święto Drzew...Wiecie co usłyszałam? ,,Bardzo piękne i mądre święto!Każdego dnia można i trzeba je obchodzić!"
Litwini mają ogromny respekt wobec przyrody.Rozumieją,że bez drzew nie będzie życia na ziemi.
Czy i my myślimy podobnie?
Na zakończenie winna Wam dzisiaj jestem zacytować, choć jeden nawiązujący do tematu żart .Opowiedział go kiedyś mój Przyjaciel i znakomity artysta litewski,(zasługuje na osobny rozdział i z radoscią napiszę o Jego twórczości w następnym liście!) mieszkający obecnie w Warszawie,Linas Domarackas.
Przychodzi mężczyzna do lekarza i mówi:
Panie doktorze zjadłem pizzę,razem z ...opakowaniem!Czy ja teraz umrę?!
-Cóż?...wszyscy umrzemy!-mówi lekarz
a mężczyzna: ,,O BOŻE!!!,I CO JA NAROBIŁEM?????!!!!"
Uważajcie więc Kochani co,jak i z kim jecie,bo może to mieć bardzo poważne konsekwencje dla nas wszystkich!
Wiadomo,że zawsze sympatyczniej jest spożywać nawet skromny posiłek,ale w dobrej atmosferze i w miłym towarzystwie,czego Wam z serca życzę,zabierając się do gotowania świątecznej kolacji!
CHAG SAMEACH-WESOŁYCH ŚWIĄT!
serdeczności!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz