środa, 24 października 2012
listy znad Niemna......: ZŁY SEN ?????-czyli LITWA PO WYBORACH
listy znad Niemna......: ZŁY SEN ?????-czyli LITWA PO WYBORACH: LABA DIENA KOCHANI…. ,,obiecałaś napisać coś po wyborach, a tymczasem piszesz o zimnych grzejnikach-śmieje się mój kolega z Pols...
ZŁY SEN ?????-czyli LITWA PO WYBORACH
LABA DIENA KOCHANI….
,,obiecałaś napisać coś po wyborach, a tymczasem piszesz o
zimnych grzejnikach-śmieje się mój kolega z Polski…
OBIECAŁAM?! No tak….wiesz, nawet zaczęłam pisać…ale popadłam
w polityczną depresję-tłumaczę się z poczuciem winy….a poza tym to dosyć brutalny
i miejscami nawet niecenzuralny tekst….!:o
-ooo…to dawaj tym bardziej! Może nareszcie cos sensownego napisałaś?
J)))
No to proszę!
Litwa po wyborach….
Budzę się któregoś dnia rano i wspominam dziwny sen jaki
miałam tej nocy….
Przywódcą zwycięskiej Partii Pracy jest rosyjski milioner,
Wiktor Uspaskich , który na skutek cudownych ,,zwrotów akcji’’ i za sprawą
jakichś czarów(???) ze skromnego
spawacza przeobraził się w rekina biznesu. Po rozwodzie z rosyjską żoną i
ślubie z Litwinką uzyskał obywatelstwo litewskie i w r.1990 założył prywatną
firmę ,,Efektas’’
Fortunę przyniósł mu m.in. import gazu ziemnego od…. rosyjskiego Gazpromu.
Wygląda to jak historia Kopciuszka w męskim wydaniu. Z tym
,że dobrą wróżką okazała się dla Wiktora moskiewska władza.
W 2000 został po raz pierwszy wybrany do
litewskiego parlamentu jako kandydat niezależny.
W 2003 utworzył własne ugrupowanie polityczne
pod nazwą Partia Pracy, która rok później wygrała wybory parlamentarne,
uzyskując w Sejmie 39 mandatów[2] (z których jeden objął jej lider, wygrywając w swoim okręgu
wyborczym). W wyborach doParlamentu Europejskiego w tym samym roku ugrupowanie Viktora
Uspaskicha otrzymało 30% głosów, wprowadzając pięciu deputowanych.
Jesienią tego roku przewodniczący Partii Pracy
został ministrem gospodarki w koalicyjnym rządzie Algirdasa Brazauskasa. W połowie 2005 podał się do
dymisji i złożył mandat poselski, po tym jak Główna Komisja Etyki Służbowej
orzekła, że przyczynił się on do powstania kolizji interesów prywatnych i
służbowych. Miał wówczas protegować w negocjacjach z władzami Rosji firmę, w
której posiadał pakiet 17,44% akcji[3].
W 2006 kolejne zarzuty związane z nadużyciami finansowymi (pozyskiwanie
nielegalnych wpływów na konto partyjne) zaczęto wysuwać pod adresem
czołowych przywódców Partii Pracy, co doprowadziło do jej wyjścia z koalicji w
czerwcu tego samego roku, a także do dymisji premiera[4]. Viktor Uspaskich zrezygnował z kierowania partią,
a po wyjeździe w tym samym roku na pogrzeb brata do Rosji, nie powrócił na
Litwę.
Władze
litewskie wydały europejski nakaz aresztowania jego osoby w związku z podejrzeniami
popełnienia przestępstw skarbowych. We wrześniu 2006 Litwa wystąpiła o jego ekstradycję z Rosji[2].
W drugiej połowie 2007 przyjechał na Litwę, po
przesłuchaniu w prokuraturze znalazł się w areszcie domowym. Powrócił do
działalności politycznej, bezskutecznie próbował odzyskać mandat poselski w
wyborach uzupełniających, a 17 listopada 2007 objął ponownie stanowisko
przewodniczącego Partii Pracy.
W wyborach parlamentarnych w 2008 po raz trzeci dostał się do Sejmu,
jako lider krajowej listy swojego ugrupowania. W 2009 został posłem do Parlamentu Europejskiego VII kadencji.
W tym roku jego partia odniosła zwycięstwo w wyborach
parlamentarnych!!!!
Rozumiecie coś z tego?????????????????????
Dla mnie wynik wyborów był prawdziwym szokiem.
Rozmawiam z Litwinami i pytam: DLACZEGO TO ZROBILIŚCIE? Jak
mogliście zaufać takiemu człowiekowi?
Tak walczyliście o swoją niezależność a teraz sami pakujecie się w
kolejny romans z Moskwą.!
Dobre stosunki są bardzo ważne ale niejasne polityczne
powiązania i podejrzane interesy politycznych liderów są chyba nie do
przyjęcia? Chcecie aby Litwą rządził człowiek Putina? Nie rozumiem….oburzam się
…wściekam ,a nawet klnę: cholera jasna, cholera!
Chciałabym tu wyjaśnić ,że bardzo lubię Rosjan i mam wśród
nich wielu serdecznych Przyjaciół-co jednak nie zmienia faktu, ze nigdy nie będę
mieć zaufania do Putina i nigdy nie będę
akceptować faktu, że przywódcy europejscy ściskają rękę szefa KGB i zapraszają go na salony!
SKĄD TAKI WYNIK????? Pytam ….SKĄD? no skąd????
Niektórzy tłumaczą to biedą prostych ludzi i ich rozczarowaniem
prawicową władzą. Biedni, prości ludzie łatwiej ulegają manipulacji i demagogii.
Ludność wiejska przeważnie głosowała na lewicę a mieszkańcy
miast na partie prawicowe.
Jeszcze inni uważają, że na zwycięski wynik wyborów Partii Pracy wpłynęły wyborcze matactwa i afera związana z nielegalnym kupnem głosów
.Rzeczywiście takie sytuacje miały miejsce i istnieją solidne podstawy aby wyniki wyborów
podważyć…Pani Prezydent zabrała również głos
w tej sprawie i oczekuje na wyniki śledztwa.
Gdy głośno wyrażam swoje rozczarowanie postawą wyborców, jeden
ze znajomych ścisza głos: w naszym kraju wciąż bardzo silne wpływy ma
KGB…rozumiesz? CO MOŻNA ZROBIĆ????- pyta ze smutkiem…
Ludzie chcą wierzyć w bajki a lewica opowiada im piękne
historie…
Coraz więcej młodych ludzi wyjeżdża za granicę-kto tutaj
zostanie?
Starym już wszystko jedno. Niektórzy stracili nadzieję….
Rozumiem, rozumiem aż za dobrze…
Litwa to demokratyczny kraj-trzeba uszanować wyniki tych
wyborów….wiem, rozumiem…a jednak…jestem dziwnie rozgoryczona i pełna niepokoju…
Czytam więc z uwagą opinie polskiej prasy.
Znowu jestem zdziwiona….
Komentarze polskich polityków, w tym też prezydenta
Komorowskiego są więcej niż optymistyczne! Wszyscy cieszą się ,że Polacy weszli
do litewskiego parlamentu i nikomu jakoś już nie przeszkadza ,że Litwą
będzie kierować lewica a przywódcą
Partii Pracy jest Rosjanin powiązany z Gazpromem….
Komorowski wierzy nawet, że właśnie te ,,polityczne barwy’’(
!!!) przyczynią się do ocieplenia wzajemnych relacji i poprawią los polskiej
mniejszości….
Wyborom parlamentarnym na Litwie, które
przyniosły historyczny sukces Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, uważnie
przyglądano się w Polsce. Prezydent Bronisław Komorowski uważa, że kwestia
barwy politycznej przyszłego litewskiego rządu będzie miała istotne znaczenie
dla przyszłych stosunków polsko-litewskich na Litwie i relacji
międzypaństwowych Polska-Litwa. Premier Donald Tusk natomiast twierdzi, że
dobry wynik AWPL w wyborach ułatwi bezkonfliktowe rozstrzygnięcie kilku
problemów, które - jak mówi - "były nie do załatwienia w ostatnim czasie,
jeśli chodzi o Polaków na Litwie". ( za Wilnoteką)
Czy pan Prezydent ma
podobne zaufanie do polskiej lewicy i czy tak bardzo się ucieszy jeśli po wyborach przejmą władzę w
Polsce????…Interesujące!!!!
Jeden z facebookowych znajomych pyta mnie z wyrzutem, dlaczego
nie cieszy mnie sukces Akcji Wyborczej Polaków????…Cieszy, cieszy…przecież to świetnie,
że polska mniejszość będzie miała swoich reprezentantów w litewskim parlamencie.
Jeśli jeszcze na stanowiska posłów trafią inteligentni i rozważni politycy to na
pewno mamy powód do radości.
Oby tak było. Chciałabym być dumna z polskich polityków…w
Polsce mi się to nie udało,
(chlubnym wyjątkiem był
chyba tylko premier Tadeusz Mazowiecki! ) ….może uda się na emigracji?....
Ponoć uczucia patriotyczne wobec własnego kraju rosną wprost
proporcjonalnie do… stopnia oddalenia…J
Ja bym bardzo chciała aby Polacy żyli w szczęśliwej, bogatej
Polsce tak samo jak i Litwini na Litwie.
Czy fakt iż dobrze życzę Litwie ,podważa mój patriotyzm????
,,Starajcie się o pomyślność miasta ,do którego skazałem was
na wygnanie i módlcie się za nie do Pana’’ ( Jeremiasz 29.7)
Co prawda, nie czuję się ,,skazana na wygnanie’’ na Litwę
czy do Kowna ,ale żyję tutaj, mam tu swój nowy dom.
tworzę i oddycham ,,litewskim powietrzem’’, więc poważnie traktuję te słowa, bo czuję, że mają głęboki
sens…………….
listy znad Niemna......: CZY CHCIEĆ TO MÓC..? czyli O PUSTYM I PEŁNYM BAKU ...
listy znad Niemna......: CZY CHCIEĆ TO MÓC..? czyli O PUSTYM I PEŁNYM BAKU ...: LABA DIENA KOCHANI!!!! J Nigdy nie wierzcie ludziom, gdy mówią, że NICZEGO JUŻ NIE CHCĄ! taka postawa,to przywilej zmarł...
CZY CHCIEĆ TO MÓC..? czyli O PUSTYM I PEŁNYM BAKU oraz o ZIMNYM KALORYFERZE!
LABA DIENA KOCHANI!!!! J
Nigdy nie wierzcie ludziom, gdy mówią, że NICZEGO JUŻ NIE
CHCĄ!
taka postawa,to przywilej zmarłych, a dopóki żyjemy mamy zawsze jakieś pragnienia i
marzenia.
Owszem bywa, że ukrywamy je nawet przed samym sobą i publicznie nigdy byśmy ich nie
wyjawili.
Jednak CHCEMY, POTRZEBUJEMY,
PRAGNIEMY i najczęściej dążymy do zrealizowania swoich potrzeb.
Nie będę się tu dziś rozwodzić nad medyczną, biologiczną czy
psychologiczną stroną zagadnienia,
bo w
tych dziedzinach brak mi kompetencji, ale powtarzam z uporem KAŻDY CZEGOŚ CHCE
–zgadzacie się ze mną? J hmmm….
Pewna moja znajoma od czasu do czasu rzuca w kosmiczną
przestrzeń wyznanie:
JA TAM JUŻ OD ŻYCIA
NICZEGO NIE OCZEKUJĘ!, podczas gdy wszyscy z jej otoczenia wiedzą,
że marzy o
wielkiej miłości, bliskości i akceptacji….
Inna powtarza uparcie MAM JUŻ WSZYSTKIEGO DOSYĆ!!!!
Po czym
wyrusza na …zakupy by wrócić z ogromną torbą pełną ciuchów i kosmetyków. J
Przykłady można by mnożyć, ale pewnie znacie je z autopsji?
Jeśli o mnie chodzi, to wyznam z bolesną szczerością, że
mimo najgłębszej depresji-zawsze jeszcze mam ochotę na …kawałek gorzkiej
czekolady! J)))
Być może to ona właśnie ratuje mnie przed śmiercią???? Hmmm…
Jeśli zaś mowa o poważniejszych sprawach to zawsze miałam
raczej nadmiar niż niedobór marzeń…i tak mi zostało do dzisiaj! J
Muszę tu oświadczyć , że wiele z moich marzeń już się
spełniło. HURRRRAAAAA!!!!
Niespełnienie kilku innych wynikało najczęściej ( tak,
niestety!) z mojej złej woli lub lenistwa.
Chciałam np. grać na fortepianie-….ponoć ,a to opinia
eksperta-mam nawet idealną długość i siłę palców
( czyli wielkie, silne łapy! J)
oraz dobry słuch muzyczny ( nie jestem
głucha…J..)
i cóż?
Kto mógłby mi zabronić zostać wirtuozem fortepianu??? No
kto????
Gdybym miała dosyć uporu, cierpliwości i determinacji to
tłukłabym teraz radośnie w klawisze,
jeździła
na tourne i koncertowała w…. gminnych domach kultury i przedszkolach
….
a nie marnowała czasu, zużywając tyle farb, płócien i papieru! L
Mogłam też skończyć germanistykę jak moja urocza koleżanka i
uczyć teraz niemieckiego
lub żyć z tłumaczeń….szanse na pracę byłyby znacznie większe….
ale
nie!…z tępym uporem maniaka dreptałam w kierunku artystycznej dżungli….
No tak to jest, gdy brakuje konsekwencji , pracowitości i…
wiary w siebie!
Ta ostatnia jest niezwykle ważna bo jest jak paliwo w naszym
duchowym silniku.
Używając języka przypowieści:
Bywa, że ktoś ma piękną limuzynę, ale z domu nie wyruszy, bo
w baku zaledwie parę kropli paliwa ,a inny za kierownicą odrapanego autka mknie
ku pięknym lądom….
No tak…
Tak na marginesie...byłam niedawno świadkiem,jak pewien olsztyński artysta będąc gościem na czyimś wernisażu przechadzał się dumnie wśród zwiedzających i pokazywał egzemplarz zagranicznego pisma ,na którym jego nazwisko widniało na pierwszej stronie z przychylnym komentarzem...Przerwał mi nawet bezceremonialnie rozmowę z miłą znajomą aby podsunąć jej pod nos ów komentarz.,,no popatrz,popatrz co tu napisali!!!!!
Nie dziwię się oczywiście jego satysfakcji ,i chciałam mu szczerze pogratulować sukcesu,ale jego ego szybowało tak wysoko,że zupełnie mnie nie zauważył.... Odwrócił się plecami i odszedł bez powitania i bez pożegnania...cóż...można i tak..!.
jednak to skłoniło mnie do odkrywczych wniosków:
okazuje się, że CZASEM PALIWO SIĘ PRZELEWA :)
bo WIARA W SIEBIE I PYCHA to jednak nie to samo.....
Tamtego wieczoru przypomniało mi się hasło ,które kiedyś wypatrzyłam w internecie:
MÓWIĄ,ŻE IDEAŁÓW NIE MA,A PRZECIEŻ... ISTNIEJĘ! :)))))
Wracając jednak do moich marzeń….Były ich setki i nie czas aby
wymieniać je wszystkie po kolei….
Skoncentruję się więc na tym co nadal aktualne:
Domyślacie się pewnie, że bardzo chciałam też, nauczyć się
BARDZO DOBRZE MALOWAĆ!
O taaaaaaaaaaak!
Nad realizacją tego pragnienia ciągle pracuję, bo już wiem
,że tak jak pianistą, tak i malarzem nie zostaje się siedząc w kinie i
zajadając prażoną kukurydzę!....
Szkoda, że sukces nie
przychodzi samoistnie jak wirus grypy czy miłości…J
Byłoby znacznie łatwiej,….ech! Nie każdy jednak rodzi się Da Vincim czy
Rembrandtem ,więc trzeba się bardzo dużo uczyć, czytać, obserwować, pracować i o swoich zadaniach rozmyślać w dzień i w
nocy….
Nie poddaję się jednak i wierzę ,że mój upór ma sens-tym
bardziej ,że KOCHAM TO CO ROBIĘ a samo malowanie sprawia mi wiele radości!
Z wielką
przyjemnością wspominam też pracę pedagogiczną w policealnej szkole w
Olsztynie, gdzie prowadziłam zajęcia z arteterapii.
Nieraz zastanawiam
się co robią moi dawni uczniowie, czy są szczęśliwi, czy odnaleźli swoje
miejsce w życiu?
To było naprawdę piękne doświadczenie i chętnie pracowałabym znowu
w zawodzie nauczyciela arteterapii.
Brakuje mi też zajęć z dziećmi a
przekonałam się o tym,
gdy podczas festiwalu kultury żydowskiej w Olsztynie
miałam przyjemność prowadzić zajęcia z maluchami w przedszkolu.
Ależ to była
świetna przygoda! :)
Nadal jednak nie znam języka litewskiego i powiedzmy sobie
szczerze:
nie mam szansy na jakąkolwiek przyzwoitą pracę, a co dopiero w
szkole????
Mogłabym np. sprzątać czyjeś mieszkania ( bardzo twórcze zajęcie!
) lub wyprowadzać psy na spacer
( była taka informacja w litewskiej
prasie!!! )-ponoć można zarobić 7 litów za półgodzinny spacerek,
ale ….cóż….nie mieszkam w Wilnie ( gdzie ukazała się ta oferta pracy...) lecz w Kownie…a to nie jest miasto rozkapryszonych bogaczy czy zamożnych emerytów,
lecz raczej
sfrustrowanych robotników i bezrobotnych oraz zestresowanych urzędników i
artystów.
Ci ostatni mimo chroniczno-artystycznej depresji mają też
ogromne poczucie humoru i dystans do otaczającego ich świata.
Tak! DYSTANS DO SIEBIE I ŚWIATA JEST TAK SAMO WAŻNY JAK
WIARA W SWOJE MOŻLIWOŚCI….
Dystans, poczucie humoru
ratuje nas od szaleństwa i prawdziwej depresji…jest jak tarcza, która
chroni przed pociskami i chroni przed spaleniem niczym kombinezon strażaka !
Jeśli jeszcze tego nie umiecie to zacznijcie ćwiczyć.
Śmiech z własnych błędów ,potknięć i słabości pomoże wam spojrzeć z większą wyrozumiałością
na niedoskonałość innych ludzi.
Mnie ten śmiech przychodzi samoistnie bo popełniam wyjątkowo
wiele głupstw i gaf co sprawia,
że czasem nawet sama siebie zadziwiam J))))
,ale wciąż uważam, że kiedyś przecież zmądrzeję….
NIE TRAĆMY NADZIEI!
Tak samo nie tracę nadziei, że kiedyś nauczę się języka
litewskiego…
Moja mądra i świetnie wykształcona znajoma twierdzi, że to
sprawa genów i niektórzy ludzie zawsze znajdą powód do radości a inni nawet w
raju będą narzekać…
Bardzo możliwe….Muszę jednak się przyznać, że
mój poziom szczęśliwości funkcjonuje wyjątkowo prymitywnie i
przyziemnie gdyż maleje wraz z… temperaturą za oknem….
zwłaszcza gdy nie mogę rozpalić w piecu, bo właśnie rozpoczyna
się remont i wymiana grzejników…
I KTO WIE JAK DŁUGO TO POTRWA!!!!???? :O
W takich chwilach cieszy mnie jednak ….no właśnie…i co mnie
tak cieszy?????
Z rzeczy prozaicznych?
Już wiem: CIESZY MNIE OGROMNIE, że deszcz nie pada mi na głowę,
że nie sprzedaję ziemniaków
na bazarze, że mam tylko katar, choć na Litwie już szaleje grypa,
że internet działa
i mam kontakt z całym światem, że mam czym i na czym malować,
że w lodówce leży
sobie spory jeszcze zapasik śliwkowych trufli, które zrobiłam sobie na poprawę
nastroju i …ach okazuje się ,że mogłabym jeszcze wymienić sto różnych powodów
do radości…
więc ten brak ogrzewania staje się znikomym problemem,
zwłaszcza gdy
okręcę się jeszcze jednym grubym kocem lub gdy skończę wreszcie pisać i zabiorę
się za malowanie! J
PS: a więc czego dziś CHCĘ najbardziej????
CIEPŁA, CIEPŁA W KAŻDEJ FORMIE I POSTACI – PRZYTULENIA LUB
GORĄCEJ CZEKOLADY-lub jednego i drugiego!!!! O TAK!!!!!
TAK BYŁOBY NAJLEPIEJ! J)))
czy kaloryfer mnie słyszy???????!!!!!!!
środa, 10 października 2012
listy znad Niemna......: KOGO WYBIORĄ LITWINI? czyli kilka przedwyborczych ...
listy znad Niemna......: KOGO WYBIORĄ LITWINI? czyli kilka przedwyborczych ...: KOGO WYBIORĄ LITWINI???? Laba Diena , W najbliższą niedzielę wybory parlamentarne na Litwie…. Z zapartym tchem śle...
KOGO WYBIORĄ LITWINI? czyli kilka przedwyborczych refleksji....
KOGO WYBIORĄ LITWINI????
W najbliższą niedzielę wybory parlamentarne na Litwie….
Z zapartym tchem śledzę przebieg kampanii wyborczej …uważnie
słucham opinii moich litewskich przyjaciół i chcąc nie chcąc ulegam
przedwyborczym emocjom.
Już cały rok mieszkam nad Niemnem, dobrze się tutaj czuję,
poznałam wielu serdecznych, wspaniałych ludzi, więc chyba nic dziwnego, że
całym sercem życzę i sobie i Litwinom ,aby tym krajem rządzili mądrzy ,uczciwi
i skuteczni politycy.
Czy to życzenie się spełni?
Gdybym złowiła złotą rybkę ,to szanse byłyby zapewne
znacznie większe….
Ech złota rybko, nie mogłabyś tu przypłynąć-wychylić się z
błękitnej fali i dać Litwie szanse na pokonanie społecznych i gospodarczych
problemów?...Czy jednak wystarczyłyby te trzy życzenia? Problemów jest znacznie
więcej…
Bezrobocie, niskie płace ,masowa emigracja młodych, afery
korupcyjne, drożyzna i wiele innych….Czy nie wydaje się to nam dziwnie znajome?
Czy wciąż się dziwicie, że na Litwie czuję się jak w domu?
Tak. Sytuacja zbliżona, ale
Litwa nie jest tak silnym krajem jak Polska. To zaledwie 3 mln
mieszkańców na obszarze 373
km ze wschodu na zachód i 276 z północy na południe.
Spójrzcie na mapę ,a łatwiej zrozumiecie zarówno sytuację polityczno
gospodarczą jak i mentalność samych Litwinów.
Herb litewski to uzbrojony jeździec na białym koniu z
mieczem w wyciągniętej do góry dłoni.
To nie tylko piękny symbol historyczny, świadczący o
waleczności i odwadze Litwinów.
Prawo do tego rodzaju herbu, udowodnili niejednokrotnie w ubiegłych wiekach ,walcząc
bohatersko z groźnymi najeźdźcami.
Ostatnio zupełnie niedawno bo w marcu 1990 roku ,Litwini mieli
odwagę sprzeciwić się władzy sowieckiej i proklamować swoją niepodległość po
wielu latach radzieckiej okupacji.
W styczniu 1991 Rosjanie wysłali na Litwę wojsko aby
opanować sytuację i siłą przywrócić moskiewskie rządy. Pod gąsienicami czołgów
i od kul zginęło 14 bezbronnych ludzi, którzy nie wahali się oddać swego życia
w obronie wolności i niepodległości ojczyzny.
Sytuacja była przerażająca i nikt nie potrafił przewidzieć
co przyniosą kolejne minuty, godziny i dni….
Pamiętam tamte dramatyczne wydarzenia, które na bieżąco
relacjonowała polska telewizja i prasa…pamiętam ból i wzruszenie mego ojca i
jego żarliwe modlitwy o zwycięstwo Litwinów w tej nierównej walce …mam przed
swoimi oczyma wyraz jego twarzy i słyszę jego słowa….
.pamiętam też jak
wielu Polaków solidaryzowało się z Litwą
życząc jej wolności.! Czuliśmy się braćmi w niedoli….Chcieliśmy Litwinom jakoś
pomóc, wesprzeć, dodać otuchy….
I STAŁO SIĘ! LITWA ODZYSKAŁA SUWERENNOŚĆ!
JAK BARDZO BYLIŚMY WTEDY SZCZĘŚLIWI! JAKBYŚMY SAMI BYLI
LITWINAMI…..
…a dzisiaj?....
Minęło 20 lat…..Z historycznej perspektywy to zaledwie kilka
dni…Tak wiele się zmieniło?
Przy okazji kolejnych
wyborów, zastanawiam się nad obecną sytuacją…Jak przykro brzmią słowa w prasie:
,, stosunki polsko-litewskie jeszcze nigdy nie były takie złe….’’
,,Polacy są rozczarowani postawą Litwinów’’…
Co jakiś czas słyszę kolejne oskarżenia pod adresem
Litwinów. Niektóre z nich należałoby rzeczywiście przedyskutować i dziwię się,
że kilkaset lat temu Polacy i Litwini potrafili się dogadać ,a teraz z jakichś
tajemniczych powodów jest to utrudnione… ??????
Z drugiej strony jeśli chodzi o współpracę gospodarczą Litwa
jest dla Polski bardzo atrakcyjnym partnerem.
W biuletynie Ministerstwa Gospodarki znalazłam m.in. takie
ciekawe informacje :
Litwa według danych wstępnych za 2011 r. jest
15 partnerem handlowym Polski w Unii Europejskiej i 23 w świecie pod
względem obrotów, z udziałem 1,39% w eksporcie polskim i 0,67% w imporcie.
Polska natomiast należy do najważniejszych partnerów handlowych Litwy. Jest
trzecim (po Rosji i Niemczech) dostawcą na Litwę, z udziałem w imporcie ok.
10%, i czwartym rynkiem eksportowym, z udziałem ok. 6%. Litwa należy do
grupy krajów, z którymi Polska ma najwyższą nadwyżkę handlową. Przewaga
eksportu nad importem sięga 60%.
Po okresie spadku polskiego eksportu –
spowodowanego zatrzymaniem reeksportu polskich towarów do Rosji w związku z
akcesją Litwy do UE – i utrzymywania się obrotów handlowych na wyrównanym
poziomie ok. 1,5 mld euro, od początku 2006 roku ponownie odnotowano dynamiczny
wzrost wymiany handlowej. Jednak na skutek międzynarodowego kryzysu
gospodarczego, który w znaczącym stopniu dotknął Państwa Bałtyckie, w tym
Litwę, pod koniec roku 2008 wzajemne obroty gwałtownie wyhamowały, a I połowa
2009 r. przyniosła znaczną ich redukcję sięgającą połowy dotychczasowych
obrotów. W roku 2010 odnotowano dynamiczny wzrost importu z Litwy
i relatywnie nieduży wzrost eksportu na Litwę, który nie zrekompensował
jeszcze redukcji z okresu kryzysu. Rok 2011 przyniósł dalszy wzrost
wymiany i odbudowanie poziomu wymiany do wartości sprzed kryzysu. Wymiana
handlowa z Litwę należała do najszybciej rozwijających się w UE (za Cyprem i
Maltą, które odnotowały trzycyfrowe wzrosty). Na skutek osłabienia złotówki
wobec waluty litewskiej w 2011 r., prócz rejestrowanej wymiany dwustronnej,
znacznie wzrosły także zakupy w polskiej strefie przygranicznej dokonywane
przez mieszkańców Litwy. Na początku roku 2012 eksport na Litwę nadal
charakteryzuje wysoka dynamika, zaś import z Litwy do Polski dramatycznie spadł
o 38 %, przy czym największy spadek odnotowano w przypadku produktów naftowych
(o 87%), które dotychczas stanowiły największą pozycję w imporcie z Litwy.
W strukturze towarowej polskiego eksportu na
Litwę dominują artykuły rolno-spożywcze – ok.19%, produkty chemiczne – ok.
23,5%, w tym tworzywa sztuczne ok. 10%, wyroby przemysłu elektromaszynowego –
ok. 19% oraz wyroby przemysłu metalurgicznego – ok. 9,7%.
Z Litwy importujemy głównie produkty mineralne
(w tym paliwa i oleje) – ok. 43,6%, produkty przemysłu chemicznego – ok. 17,5%,
artykuły rolno-spożywcze – ok. 15%.
Największe saldo dodatnie dla Polski występuje
w obrotach wyrobami przemysłu elektromaszynowego, artykułami rolno-spożywczymi
oraz wyrobami przemysłu chemicznego i wyrobami metalurgicznymi.
Wygląda na to, że Polacy
chętnie inwestują na Litwie…..
Do
2007 r. Polska plasowała się na pierwszym miejscu wśród inwestorów
zagranicznych na Litwie, z 21% udziałem. Według statystyk litewskich wielkość
polskich inwestycji spadła z wartości 1 880 mln EUR w 2006 r. do
wartości ok. 1 240 mln EUR w roku 2011. Obecnie kapitał polski stanowi ok. 8,7%
zainwestowanego na Litwie kapitału ogółem i daje, pomimo spadku, ponownie
1 pozycję Polsce wśród inwestorów zagranicznych, po redukcji inwestycji ze
Szwecji, Danii i Niemiec. Na Litwie zarejestrowano 185 spółek z udziałem
kapitału polskiego (wg stanu na koniec 2011 r.). Według danych NBP za 2010 r.
inwestycje polskie na Litwie wyniosły 1 614 mln EUR (zmiejszenie stanu z
ponad 2 mld EUR w 2007 r., jednak podwojenie w stosunku do roku 2009).
Gwałtowne zmiany wartości inwestycji spowodowane były głównie fluktuacjami na
rynku akcji na skutek kryzysu. Główne obszary działalności to: przetwórstwo
ropy naftowej, produkcja wyrobów ze szkła, gumy i plastiku, ubezpieczenia,
pośrednictwo finansowe, handel, transport, przemysł spożywczy. ( artykuł z biuletynu internetowego Ministerstwa
Gospodarki-Warszawa)
Niedawno Warszawę odwiedził litewski premier…..
….Nachodzi czas, kiedy powrócimy do bardziej racjonalnego postrzegania
problemów i tonu w relacjach między rządami Polski i Litwy - powiedział w środę
PAP premier Litwy Andrius Kubilius. Nie możemy pozwolić, by we wzajemnych
stosunkach emocje wzięły górę - podkreślił.
Oświadczenie litewskiego premiera bardzo mi się podoba-mam
nadzieję, że i polski premier ma podobne zdanie na temat i wreszcie Polacy i
Litwini zaczną się ponownie traktować jak partnerzy a nie konkurenci czy nawet
wrogowie….
Emocje podgrzewają zazwyczaj dziennikarze, którzy zawsze
chętniej piszą o negatywnych wydarzeniach, niż o tych zasługujących na
aprobatę.
Dobre relacje i stosunki gospodarcze pomiędzy Litwa a Polską
są z pewnością niemile widziane w Moskwie, która chce za wszelka cenę utrzymać
swoje ekonomiczne i polityczne wpływy na wschodzie.
Pomyślcie o tym z uwagą…hmm….i sami wyciągajcie wnioski…..
Za kilka dni wybory….Trzymam kciuki za MĄDRY WYBÓR LITWINÓW!
Modlę się o ich pomyślność!
Litwini nie różnią się aż tak bardzo od Polaków, jak mogłoby
się nam wydawać…
Kilkaset lat bezpośredniego sąsiedztwa, wspólnej historii
,…mieszanych małżeństw i wzajemnych kulturowych wpływów sprawiło, że bardzo
często myślimy i reagujemy podobnie….Mamy podobne marzenia i podobne
troski….może jesteśmy sobie o wiele bliżsi niż się spodziewamy?
Litwini ,tak samo jak Polacy mają prawo do tego aby żyć w
swoim wolnym, bezpiecznym i dostatnim
kraju-ŻYCZMY IM TEGO Z CAŁEGO SERCA! <3
poniedziałek, 8 października 2012
listy znad Niemna......: Z DOMU DO DOMU....czyli REPORTAŻ Z PODRÓŻY DO POLS...
listy znad Niemna......: Z DOMU DO DOMU....czyli REPORTAŻ Z PODRÓŻY DO POLS...: Jadę do Polski!!!!Nie byłam tam ponad miesiąc. Powinnam się cieszyć…hmm…. Zestresowana pakuję plecak….jadę przecież na min. 10 dni...
Z DOMU DO DOMU....czyli REPORTAŻ Z PODRÓŻY DO POLSKI
Jadę do Polski!!!!Nie byłam tam ponad miesiąc. Powinnam się cieszyć…hmm…. Zestresowana
pakuję plecak….jadę przecież na min. 10 dni!!!! a więc czarne, czarne, czerwone
,zielone…coś ciepłego, coś ładnego na inaugurację…(potem okazuje się, że o
długiej spódnicy jednak zapomniałam! ) L…skarpetki, ręcznik ,
kosmetyki, kapcie…ech, już się zmęczyłam samym upychaniem i już nie pamiętam co
leży na samym dnie….Sprawdzić?...nie chce mi się…a jednak trzeba było…
No cóż…tak czy inaczej zawsze czegoś zapominam….:)
W DROGĘ!
Najpierw niestety jest dłuuuuga podróż…tak, wiem: ,,długa’’
to pojęcie względne…dla mnie jednak cierpiącej na chorobę lokomocyjną-tych
kilka godzin spędzonych w rozkołysanym autobusie staje się zawsze
niezapomnianym, traumatycznym przeżyciem. Siedzę wyprostowana i blada, z miną
chorego psa, sapiąc i dysząc ciężko przed i po każdym zakręcie ,modląc się by
nagłe hamowanie nie wywołało ataku torsji….Modlę się też by miejsca obok mnie
nie zajął jakiś niedomyty mężczyzna lub o grozo: spocona kobiecina ,która tuż
po wyjeździe z dworca rozwija kanapki z salcesonem….Na szczęście siedzą daleko
ode mnie ,ale mój przeczulony nos i tak wykrywa wszystkie wrogie i mdlące
zapachy…Jadę więc i walczę sama z sobą ,ze swoim organizmem, nosowi zabraniam
analizy danych a żołądkowi wmawiam, że
jest pięknie, że nic nami nie targa, nie trzęsie i wystarczy pomyśleć o czymś
miłym….Ufff….gdy dojeżdżam do Giżycka jestem obolała,spocona i ledwo stoję na nogach….
Z autobusu ,,wytaczam się’ ’razem z plecakiem, laptopem,
podręczną torbą i butelką wody mineralnej…4 rzeczy,4 rzeczy…kontroluję i sprawdzam nerwowo…
Dworzec w GIŻYCKU
Jeden z moich ulubionych
Tu zawsze można liczyć na niespodzianki…
Pierwsza z nich to informacja o pociągu do Kętrzyna….okazuje
się, że muszę czekać jeszcze ponad godzinę, choć wg internetowej informacji
zaledwie 15 min…hmm
Poczekam więc, bo przecież nie mam wyjścia…
Wlokąc ciężki –dlaczego zawsze tak potwornie ciężki???-
bagaż ,kuśtykam do dworcowej toalety.
Czytelna tabliczka: SKORZYSTANIE Z TOALETY : 1,50 zł od
osoby -PŁATNE Z GÓRY!
Pokornie kładę monety na talerzyku, ale coś mnie kusi by
rzucić żartobliwy komentarz:
-w Suwałkach ta przyjemność kosztuje zaledwie złotówkę! Ja
toalety czyściutkie i ładne!
Pani spogląda na mnie ponuro…i już czytam w jej oczach jak w
księdze: no to wracaj se pani do
Suwałk..!!!!
Spuszczam więc głowę i próbuję otworzyć kolejne
drzwi…ZAMKNIĘTE!!!!
-klamki nie szarpać…kluczem otworzę! -obwieszcza z
wyższością kierowniczka toalety.
TO KOLEJNA NIESPODZIANKA…KIEDYŚ DO TOALETY MASZEROWAŁO SIĘ
DROGĄ BEZ GRANIC. Teraz najpierw zapłacisz, potem Ci otworzą-lub nie!
Lepiej grzecznie poczekać bo pani na pewno chamstwa nie
znosi i jak trzeba będzie to zastosuje odpowiednie metody wychowawcze.
Wewnątrz mała innowacja: papier szary, gruby, światło
wyłączone a deski sedesowe wymontowane…,,a po co deski jak ludzie i tak nie
siadajo’’- no i rzeczywiście !
Ile mądrości i przezorności w tych pozornie drobnych
rewolucyjnych przemianach.
Podróże kształcą-potwierdzam!
Chwilę później siadam w pobliskim barze i zamawiam
barszczyk.
-ale barszczyk to mamy taki ze słoiczka-informuje uczciwie
sympatyczna pani.
-cóż, trudno- poproszę!.... nawet jeśli ze słoiczka i nawet
jeśli bladoróżowy napój kosztuje 2,50 zł…płacę i nie dyskutuję…Słoik barszczu
kosztuje zapewne nie więcej niż 3 zł i można z niego przyrządzić min.50
porcji…Obliczam sobie jaki to zysk i zastanawiam się, czemu do tej pory nie
osiągnęłam sukcesu w jakimś biznesie? J))
Pociąg Z GIŻYCKA do
KĘTRZYNA relacji EŁK-GDYNIA
Odjeżdża punktualnie co zapewne należy odnotować jako historyczne wydarzenie niezwykłej
wagi.
Odnotowałam więc!
Siedzę w przedziale sama-co też nie zdarza się tak często-i
co skłania mnie natychmiast do burżuazyjnych zachowań typu: przeciąganie się,
wyciąganie nóg, głośne ziewanie, wycieranie nosa i układanie włosów…PEŁEN
KOMFORT!!!
Dziękuję polskim kolejom państwowym za te niecodzienne
intymne doznania w brudnym co prawda ,ale naszym, swojskim, przaśnym
przedziale!!!!
JADĘ SOBIE NA ZACHÓD I NIKT MNIE NIE POWSTRZYMA!!!!
MIASTECZKO K.
W piękny wrześniowy poranek, w tutejszym szpitalu przyszło
kiedyś na świat nieproszone, kosmate dziecko ze skrzydłami motyla ( a może to
były skrzydła ptasie?)…nikt tych skrzydeł nie widział.. nikt nie zauważył…więc
dziecko nazwano Ewą…
,,Ewka ,Ewka spadła z drzewka” !!!!
Wierzyła ,że potrafi
fruwać. Spadała niejednokrotnie, wybijając sobie zęby, uszkadzając
kręgosłup ale przeżyła i dziś jest
już dojrzałą Ewą choć wciąż
niezbyt niepoważną…( ostrzegam!!!!)….
Tyle wspomnień…tyle
wrażeń związanych z tym niezbyt urodziwym ( przyznajmy) miasteczkiem…..
Pamiętam…..ale o tym może innym razem….jadę przecież teraz na urodziny do mojej
Mamy!
U MAMY….CZYLI W
RODZINNYM DOMU
Myślałam o
Tobie…czekałam…już traciłam nadzieję…dobrze, że jesteś! Boli …boli
głowa…brzuch…plecy…kark najbardziej…chyba tracę wzrok…wpadam w depresję…dlaczego
tak rzadko przyjeżdżasz…nie mogłabyś tu zostać? Patrz dziecko jak by nam było
dobrze…miałabym opiekę …byłoby tak pięknie…a teraz obcy ludzie mnie
obsługują…co ty tam na tej Litwie robisz?...za Polską nie tęsknisz?...ale
wyglądasz dobrze…poprawiłaś się….no to dobrze!
Świętujemy Mamy urodziny…telefony z życzeniami od
rana….goście…kwiaty ..prezenty….
W ogrodzie kwitną szafirowe marcinki, ogromne, wysokie
bukiety…zbieram nasiona z pięknej purpurowej
malwy…posieję w Kownie przed domem!....Może się przyjmą?
Rozmawiasz po litewsku? Nie???? No dziwne….to nie sprawa
inteligencji-bronię się żałośnie…Wstydzę się, naprawdę …tak, chcę się zapisać
na jakiś kurs…a Litwini po polsku nie rozmawiają?...a dlaczego mieliby po
polsku rozmawiać?…przecież to LITWINI więc mają JĘZYK LITEWSKI….ale to przecież
musi być podobne do polskiego ..nie ???? indoeuropejski??? no popatrz! Nie
wiedziałem….tak blisko Polski a język zupełnie odmienny…cha! A TO
NIESPODZIANKA!!!!!...
Podoba Ci się na Litwie? ….drożej mają?..no co ty mówisz???.taki mały kraj…ilu
ludzi mówiłaś???? Ojej!!!! To co tam fajnego jest? .Ludzie..
Kultura?...Historia?...Przyroda?.no tak….ciekawie opowiadasz…ciekawie!Jak długo planujesz tam zostać? Nic nie planujesz?...ychy....ale wyglądasz na zadowoloną...no proszę! To chyba po swoim dziadku masz,bo on też tak wędrował....:)
DOM MENDELSOHNA
Znowu jadę do Olsztyna.. miasta wielu mych pięknych, ale i
koszmarnych wspomnień…Chcę jednak pamiętać tylko te
dobre!....Festiwal…VI DNI KULTURY ŻYDOWSKIEJ…tym razem pod hasłem W DOMU….
Gdzie jest mój dom????…myślę siedząc w autobusie...
,,….ZAWSZE BEZDOMNY I WSZĘDZIE W DOMU….’’…przypominam
sobie….Tak, tak….Dom to przecież nie tylko budynek ,dach i ściany ,ale nasi
bliscy, przyjaciele, miejsce gdzie na nas czekają…gdzie jesteśmy
kochani….akceptowani…
Jaka to radość ,że
MAM DOM!!!!!
Nie każdy jest takim szczęściarzem.....
Radość wypełnia moje serce…zamykam oczy aby nasycić się tym
miłym wzruszeniem….aby pamiętać i aby zapamiętać….
FESTIWAL 27.09-03.10
2012
Bardzo intensywny tydzień mija szybciej niż bym się tego
spodziewała i pragnęła…Pracujemy, organizujemy, biegamy ,ale i słuchamy,
patrzymy ,radujemy się ,świętujemy…..mimo zmęczenia i
przeziębienia chciałabym aby to wszystko trwało dłużej….
Bardzo ciekawe wykłady, spotkania , żywiołowe koncerty,
wystawy, warsztaty…..Oj działo się ,działo….Kto nie był na festiwalu, niech
żałuje! Nie obyło się oczywiście bez małych perturbacji, problemów
organizacyjnych, technicznych i ,,nagłych zwrotów akcji’’....
Jednak możemy podziękować NAJWYŻSZEMU i wszystkim
organizatorom, wykładowcom oraz
uczestnikom za naprawdę DOBRZE I MĄDRZE SPĘDZONY WSPÓLNIE CZAS……
Za rok już 7 (oby!) edycja festiwalu!!!!! Już się cieszymy
,już rozmyślamy nad programem…….nad hasłem…nad terminem…
Kogo zaprosić…jak zdobyć fundusze…???jak najlepiej wszystko
zorganizować i jak …nie zwariować…?:.
....,,hasło świetne, hasło niedobre, dziwne, zbyt oczywiste
,głębokie, banalne ,
termin niewygodny ,za krótko, za długo ,lepiej byłoby latem, wykładowca
wspaniały, nudny ,koncert znakomity, okropny, jakieś łomotanie, nareszcie coś
ambitnego, dla normalnych ludzi wreszcie coś zróbcie!!!, beznadziejna ta muzyka, za głośno,
za cicho, a czemu tylko o żydowskiej kulturze robicie?...itp…itd…..
Sami widzicie, że trzeba dużej odporności psychicznej i
fizycznej, aby wyczerpująco odpowiadać ,wyjaśniać i spokojnie pracować dalej!
Uff…..
POWRÓT
Ptaki odlatują do ciepłych krajów…a ja wbrew logice i wbrew
zdrowemu rozsądkowi JADĘ NA LITWĘ…..powracam do Kaunas….Dlaczego?
Może dlatego ,że mi brakuje rozumu….może z powodu głosu
serca….. ale nagle widząc deszczowe chmury nad Niemnem, poczułam ogromną radość ,że wracam DO DOMU….? <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)