LABAS…
Kolejna literka i kolejna morska wyprawa w Morze Skojarzeń
….
Wczorajszy list pobudził wielu do gorącej dyskusji i
krytycznych komentarzy. Jedni biją brawo, inni chętnie pobili by autorkę…no
takie życie! Ciekawe, jednak, że odezwali się też mężczyźni z natury niezbyt
skłonni do otwartej dyskusji o BABACH.
Oni ,owszem pogadać lubią ,ale w swoim języku i we własnym
gronie…Wtedy tak! Z kobietami o Babach raczej niebezpiecznie. Wymsknie się coś
szczerego niechcący i już wielki problem. Kobiety bowiem są z natury bardzo
wrażliwe i nader łatwo je obrazić. Sama ostatnio miałam wątpliwości czy o
napastowanie nie oskarżyć pijanego staruszka, który na mój mało romantyczny
widok ( wysypywałam akurat śmieci ) krzyknął
radośnie: WOT GRAŻU, KRASAWICA!!!
Gdyby autorem tego komplementu był jakiś przystojny brunet
,nie zauważyłabym zapewne nic niestosownego w jego zachowaniu, ale stary,
szczerbaty, pijany a może i niedowidzący
staruszek???? No wyobraźcie sobie moją minę i święte oburzenie. Jedyny pocieszający fakt to ten, że był to
człowiek wykształcony i znający języki
obce. J
Tak to w zasadzie powinnam Wam była opisać , wzbudzając
zazdrość a może i podziw, że kobieta w
średnim wieku a takie emocje jeszcze rozniecić potrafi.
Spróbuję więc jeszcze raz, : ,,wyobraźcie sobie, że idę
pewnego dnia ulicą-( to zawsze brzmi dobrze- hmm, ulicą idzie, pewnie się wystroiła? myślą koleżanki, więc ja
o wiaderku ze śmieciami oczywiście nie wspominam) –idę tak sobie aż nagle słyszę komplement: ,,ach
jaka piękna kobieta!” Oglądam się i widzę szpakowatego pana!( szpakowaty dobrze
się kojarzy, a o tym, że to był siwy starzec znów taktownie przemilczam…)
Uśmiechnął się do mnie czarująco….( a jak miał się uśmiechnąć, skoro wyglądał
jak zły Gargamel? ) i widać było od razu, że to człowiek wykształcony, może
zagraniczny turysta…?. ( no widać to raczej było, że ma problemy z utrzymaniem
równowagi, ale język rosyjski i litewski przecież znał a kto wie skąd się tutaj
znalazł? )
Kochani i tak się rodzą legendy!
Niestety…było jak
było, a ja obiecałam, że listy będą prawdziwe…..
Historia niby ta sama a brzmi zupełnie inaczej, prawda?
Wiedzą o tym doskonale dziennikarze, którzy muszą
nieustannie żonglować słowami i pojęciami ,wiedzieć co zaakcentować a co
przemilczeć…
Dziś rano rozpalając w piecu, spojrzałam na to co czynię ,oczyma
dziennikarza….i ogarnęło mnie przerażenie! Już widziałam te tytuły na
pierwszych stronach brukowców …
,,Na Litwie pali się polską prasę’’
I rzeczywiście. Z bólem, pokornie ten ,,fakt’’
potwierdzam….Pali się, pali i ja to czynię, ja osobiście, brudnymi od węgla
rękoma….!
To jednak już nikogo nie będzie obchodzić, podniesie się
wrzawa i ogólnonarodowa dyskusja internautów. Brrrr…poczułam zimny pot na
czole….zwłaszcza, że temperatura nadal spada i za kilka dni spodziewamy się
-30. Litwini przyjmują to ze spokojem-nie takie tu temperatury widzieli.
Wystarczy ciepło się ubrać, w piecu napalić i aby z domu nie wychodzić bez
potrzeby , mieć spory zapas ziemniaków w piwnicy..
Bulves -Solanum tuberosum czyli
ziemniaki to kulinarne sacrum i trudno
byłoby sobie wyobrazić kuchnię litewską bez ich udziału. Wydaje się na pozór
,że musiały być tu od zawsze, co oczywiście nie jest prawdą bo podobnie jak do
Polski dotarły tu stosunkowo niedawno. Uprawiane w Peru od 7 tysięcy lat, upowszechniły
się w Europie dopiero w XIX wieku. Jednak kiedy już dotarły do Litwy to głęboko
się zakorzeniły i w ziemi i świadomości Litwinów. Niegdyś spożywano na tych terenach
przede wszystkim produkty zbożowe, jednak od czasu zwycięstwa ,,ziemniaczanej
mody’ ’ to właśnie Bulves triumfują niepodzielnie.
Litwini mogą być zresztą naprawdę dumni ze swojej
,,ziemniaczano-kulinarnej twórczości” Nigdzie na świecie nie zjecie tak doskonałych
placków, babki ziemniaczanej, czenaków, czeburaków , kibinów , czy słynnych cepelinów!!!! No i tym sposobem
od B jak Bulve przeszliśmy do C-jak CEPELINY ! Dziwna nazwa tych klusek wzięła
się od słynnych niemieckich sterowców…które kształtem bardzo przypominają
litewski przysmak .
Wersja ,,na bogato’ ’przewiduje mięsne nadzienie, wersja dla ubogich to same kluchy z dodatkiem
pysznej ,b gęstej i tłustej litewskiej śmietany. Tutaj płynnej czy dietetycznej
śmietany nikt nie poważa, śmietana ma być twarda prawie tak samo jak masło,
inaczej śmietaną nie jest! Bulves ze
zrozumiałych względów też muszą być pokaźnych rozmiarów. Małych nikt nie kupi
,bo i po co? Jak je na cepeliny utarkować???? Jeśli ziemniak na cepeliny się
nie nadaje to nie jest wcale ,,Bulves’’ i koniec!
Dieta ziemniaczana ma swoich zwolenników w całym kraju,
czego jednak po młodych dziewczynach nie widać, bo wysokie i smukłe jak
trzciny, ale po pozostałej części społeczeństwa, widać jednak wyraźnie. Ja
również zaczynam powoli przypominać średnich rozmiarów cepelina , ale na razie
raczej tego w wersji dla ubogich. Słoninki tak tutaj popularnej do
,,kraszenia’’ ziemniaków nie używam i jak zapewne się domyślacie mięso
wieprzowe omijam szerokim łukiem. Śmietanę jednak polubiłam i lubię sobie
cichaczem jak kot polizać ,,troszeńku’’ ( troszeńku to znów sprawa umowna bo
inne ,,troszeńku’’ dla myszki a inne dla konia, nieprawdaż? )
Wracając do dzisiejszego romantycznego tematu ……..Bulves
–kochany i czczony na kuchennym ołtarzu, nie doczekał się jednak na Litwie
swojego pomnika…a w Polsce owszem są nawet 2!
To informacja patriotyczna.
Umieszczam ją tutaj ze względu na tych, którzy zarzucili mi stronniczość i
,,kpinę z polskich wartości narodowych”
Po tym jak dzisiaj przyznałam się do palenia polskich gazet,
informacja o ziemniaczanych pomnikach może być dowodem, że ,,sprawa polska’’
leży mi też na sercu…Zapewniam Was Kochani , że każdego dnia myślę ciepło o
Polsce i Polakach…nie oglądam jednak polskiej telewizji i rzadko słucham radia
,właśnie dlatego aby te ciepłe myśli pielęgnować i w sercu kołysać.
Dzięki Wam dochodzą
do mnie jednak najważniejsze informacje z kraju i za to również serdecznie
dziękuję. Niektóre cieszą mnie szczególnie!!!!
Naprawdę miło jest
usłyszeć ,że konflikty między partiami ucichły, liderzy czołowych partii,
Premier, Prezydent , członkowie Rządu, Posłowie
i Posłanki, spotkali się na karnawałowym
pikniku, pośmiali się i potańczyli wspólnie, wytłumaczyli dziennikarzom,
że ubiegłoroczne kłótnie ,spory, wyzwiska i oskarżenia były tylko niewinną
krotochwilą,…ot sztubackim żartem i dowcipnym happeningiem. Teraz już zabiorą
się do poważnej pracy, bo podczas tej zabawy wcale nie zapomnieli ,że
rzeczywiście jest sporo do zrobienia.
Przedstawiciele
mniejszości narodowych i seksualnych wręczyli uroczyście Ojcu Rydzykowi Order Uśmiechu. Ten podziękował serdecznie i
ze wzruszeniem błogosławił wszystkich, ogłaszając radiową zbiórkę na
organizację festiwali kultury żydowskiej w całym kraju. Na koniec wszyscy
zrobili sobie wspólną fotografię, a błysk fleszy wyrwał mnie ze… słodkiego snu.
……………… J
Ziemniaki z piwnicy wyżarłam…Dziwne, były dwa
worki…hmm…może się ,,myszi zakradli’’
? a może ,, bobery od Niemna podeszli '' ?
Dobrze ,że wilków nie widać w pobliżu… W ubiegłym roku jadąc w kierunku północy
mogłam po raz pierwszy w życiu zobaczyć z tak bliska kilka nieźle ,,wypasionych’’ wilków, które najpierw
wzięłam za stadko wiejskich psów….
Srebrzysto-płowe wilki biegły sobie niezbyt śpiesznie wzdłuż
szosy. Widziałam je wyraźnie i wciąż mam ten piękny widok przed oczyma. One
natomiast o moim istnieniu nie mają bladego pojęcia i inne mają problemy do
rozwiązania. Ziemniaki chyba też są im całkowicie obojętne, i ceny paliwa i
spory dyplomatyczne i trendy w najnowszej modzie…Oooo…. jakiej to uczy
pokory!!!!!
Piszę dziś przede wszystkim o ziemniakach a nastawiłam
cieciorkę na humus…dla niewtajemniczonych brzmi to groźnie i tajemniczo, dla
mnie jednak to obietnica kulinarnej ekstazy…Okazuje się, że ciecierzycę można
tutaj kupić w normalnym sklepie…gorzej z pastą sezamową. Mam jej jeszcze akurat
tyle ,że na dzisiejszą porcję spokojnie wystarczy.
Chleb jest, czosnek zawsze pod ręką, podobnie jak butelka
aromatycznej oliwy. Za oknem mroźny, ale słoneczny dzień, kaloryfery gorące,
serce podobnie….ach JAK PIĘKNIE! GRAŻU, LABAI GRAŻU!!!!!