Kilka dni temu postanowiłam kupić krem do twarzy, a już
koniecznie coś pod oczy-abym wyglądała na pięknie wypoczętą i zrelaksowaną.
Niedługo pojadę do Polski i nie mogę
wystraszyć mojej kochanej Mamy. Wybór kremów w dziale kosmetycznym jest
ogromny. Snuję się miedzy półkami z obłędem w oczach. Czuję wyraźnie jak robią mi się ,,sińce i obrzęki’’ Minęło 20
minut ,a ja nadal z pustym koszykiem! W Polsce nie mam takiego problemu, bo od
lat kupuję sprawdzone kosmetyki tej samej firmy. Po pierwsze są tanie, maksimum
20 zł ,po drugie nie śmierdzą, po trzecie nie tracę czasu na zbędne dywagacje.
Tutaj jednak sprawa jest skomplikowana. Nie znam tych kosmetyków i nie znam
języka litewskiego .Łamigłówka! Na szczęście jednak na większości artykułów są
napisy po rosyjsku. Maleńkie literki pisane cyrylicą…Taaak…Po dłuższej chwili
udaje mi się ustalić, że to co trzymam w ręku jest niezwykle skutecznym kremem
made In Russia –wyprodukowanym z ekologicznych ziół syberyjskich!!! Mmmm ,to
coś dla mnie-już czuję się wyróżniona! Wrzucam krem do koszyka. Już po 3 dniach
zadziwi mnie cudowna przemiana mojej skóry! -brzmi w moich uszach jak zaklęcie…Co
tam po 3 dniach, jak ja już w tejże chwili –promienieję jakimś mistycznym syberyjskim blaskiem.
Śliczna panienka pracująca w drogerii uśmiecha się również niczym rusałka i potrząsając
blond pasemkami, proponuje mi dokupienie kremu z tej samej serii, ale do
pielęgnacji szyi. Spoglądam w lustro i rzeczywiście ,w porównaniu z szyją
panienki- moja przypomina bardziej szyję
starego żółwia niż ponętnej rusałki. Ulegnę? O nie, jestem twarda. Płacę ok. 20
litów i wychodzę w poczuciu triumfu intelektu nad próżnością ciała. Szyja jest
odrobinę przygnębiona ,ale cóż….w nagrodę zajdziemy sobie do second handu
–niech się gimnastykuje J ! Dziś totalna wyprzedaż…wszystko, absolutnie
wszystko po 3 litas! ? Ogromny sklep sieci ,,humana’’ raz w miesiącu robi taką
akcję. Można upolować wspaniałe ,czasem zupełnie nowe szmaty za symboliczną
cenę. Po pół godzinie jestem już posiadaczką 2 par spodni, sukienki ,koszuli oraz pięknego
szafirowego obrusu-a wszystko to …nowe i z czystego lnu ! Zapłaciłam 15 litas !
Co tam –niech szyja się marszczy ,ale ja
dumnie targam do domu moje łupy! J
W mojej dzielnicy wciąż pojawiają się jakieś nowe sklepy z używaną
odzieżą. Widocznie ten biznes nadal świetnie się sprawdza. Przypomniało mi się,
jak kiedyś z moją przyjaciółką planowałyśmy też otworzyć taki sklep i dodatkowo
przerabiać odzież na tekstylne dzieła sztuki. Pomysł upadł bo…upadł. Zabrakło
nam kapitału na rozkręcenie biznesu. Gdyby wtedy się udało, byłabym dziś
być może bogatą ,,Szmatlejdi’’ i w wolnych od liczenia zysków chwilach,
pielęgnowałabym czule moją szyję ? J))))
Wyobraziłam sobie nagle, jak kursuję dostawczym wozem do
hurtowni, jak targam wory i przeliczam, przeliczam…jak nie śpię i rozmyślam o
tajemnicach ekonomii, jak po kilku latach pochylona nocą nad szkatułką oglądam
precjoza i sprawdzam czy służba niczego nie ukradła…jak po kolejnych ,staję się
zrzędliwą , wyliftingowaną , bogatą jędzą
z tipsami i blond pasemkami , jak narzekam ,że latem taki tłok na plażach
,że ludzie podli a szampan za ciepły…
Mogłoby tak być przecież! Mogłoby
się wydarzyć…Skąd możemy wiedzieć!!!!???? RATUNKUUUU!!!!
a gdzie ja?! gdzie miłość,
wolność,wzruszenia, szaleństwa i tęsknoty???
Gdzie moje serce i …farby?! Uff jaka ulga ,że to tylko urojenia! Twarogu sobie
ukroję…pomidory takie słoneczne i słodkie….koty mruczą….
Dziękuję Ci Panie!!!! J <3